Posilając się artykułem mojego kolegi na temat Dody, przytoczę na początek parafrazę dowcipu o Leninie w nim zawartego... Dzień pierwszy: Włączam telewizor - Doda. Dzień drugi: włączam <a href="http://www.rmf.fm" target="_blank">radio</a> - Doda. Dzień trzeci: otwieram gazetę - Doda. Dzień czwarty: boje się otworzyć lodówkę... Nie trzeba długo się zastanawiać, aby stwierdzić iż zawartość mediów (i naszej lodówki...) jest wykreowana przez pewnego rodzaju zapotrzebowanie społeczne (czy też pokarmowe) na pewien "produkt" jakim niewątpliwie staje się "wizerunek medialny". Zaciekawiony postem na forum (<a href="http://forum.interia.pl/watek/media-za-duzo-mowia-o-skandalach-gwiazd,1886,6223">zobacz</a>) odnośnie badań nad opinią publiczną w USA, które wykazują że 87% społeczeństwa uważa iż w mediach za dużo miejsca poświęca się ogólnie nazwijmy to "skandalom", postanowiłem zaeksperymentować prowokując odbiorców mediów czyli Was tytułem tego tekstu... Bo czyż nie jest tak, że to co wybieramy w zasadzie zależy tylko od nas? Czy odrobinę asertywności, nie wystarczy aby zdecydować czego tak naprawdę potrzebujemy... Dody w lodówce? <a href="http://olus.blog.interia.pl">Olus</a>