Gdy opisana przez prasę procesja zorganizowana pod koniec maja zatrzymała się przed domem mafioza, na balkonie pojawiła się żona Riiny Ninetta Bagarella w towarzystwie dwóch sióstr. Epizod ten uznano za swoisty pokłon wobec szefa szefów sycylijskiej mafii, osadzonego od 1993 roku w więzieniu o zaostrzonym rygorze. Odbywa on kilka wyroków dożywocia m.in. za zlecenie zabójstwa sędziów śledczych Giovanniego Falcone i Paola Borsellino. Dziennik "La Repubblica", który pierwszy napisał o sprawie, poinformował, że gdy procesja stanęła przed domem rodziny najgroźniejszego włoskiego mafioza, jej szeregi na znak protestu opuścili funkcjonariusze policji i karabinierów. Raport relacjonujący całe zdarzenie wysłali natychmiast do miejscowej prokuratury do walki z mafią, ta zaś wszczęła postępowanie wyjaśniające. Proboszcz parafii ksiądz Domenico Mancuso zapewnił, że postój ten nie był zaplanowany. Przyznał zarazem: "Zdaję sobie sprawę, że wskazana była większa ostrożność". Osobne postępowanie wyjaśniające w sprawie procesji, zorganizowanej przez miejscowe bractwo Świętego Jana Ewangelisty, zlecił biskup Monreale Michele Pennisi, w którego diecezji doszło do tego zdarzenia. W tym celu powołał on specjalną komisję. Hierarcha potępił to, co się stało, i wyraził głębokie rozgoryczenie - podały media. Przypominają, że już wcześniej biskup przypominał bractwom religijnym, iż nie mogą mieć żadnych związków z osobami skazanymi za przynależność do mafii. To kolejny w ostatnich latach przypadek na południu Włoch, gdy religijna procesja zatrzymała się przed domem mafioza. Ten epizod uznano jednak za szczególnie poważny i niepokojący, gdyż dotyczy groźnego bossa bossów cosa nostry, odpowiedzialnego za kampanię terroru i zamachy w latach 90.