Facet z Legnicy powiedział: "No co? Zaspałem. Jestem człowiekiem z krwi i kości ". Nie powiedział, czy bardziej mu spała krew czy kości. Pamiętam, jak kiedyś dawno temu wraz z przyjacielem mieliśmy rano wstać, bo inaczej nie zdążylibyśmy z tego Wrocławia na pociąg do Jeleniej Góry, by dojechać do Szklarskiej Poręby. Spaliśmy w jednym z hoteli. Zamówiliśmy budzenie. Rano zbudziliśmy się zdecydowanie po czasie. Zbiegamy na dół. Recepcja. Stoi mężczyzna, który miał nas zbudzić. "Stoi" to trochę dużo powiedziane. "Czemu nas pan nie zbudził?" - ryczymy do niego. Myśli, myśli... wreszcie odpowiada, "bo mnie gardło bolało ". Też był z krwi, kości i gardła. Choć właściwie nic się nie stało. Kto miał wygrać, ten wygrał. A że dowiedział się o tym trochę później, to przecież nie szkodzi. Dzięki temu Donald Tusk dłużej się łudził . On i jego zwolennicy. I jeszcze jedna opowieść z dawnych czasów. Kiedyś Ludwik Klekow, znany organizator życia kulturalnego stolicy, organizował kabaret w hotelu " Bristol". Wielką gwiazdą był wtedy jeden z kabaretowych artystów świeżo po sukcesie na festiwalu w Opolu. Miał być główną atrakcją tego programu. Jest próba. Wszyscy są. Nie ma tylko głównej gwiazdy. Po 90 minutach przychodzi. Ludwik Klekow:" Maćku, spóźniłeś się półtorej godziny". Na to gwiazda: " No i co? Widocznie nie mogłem przyjść. Teraz wychodzę i nie przyjdę tu, zanim mnie nie przeprosisz". Wyszedł. "I co pan teraz zrobi? " - spytał Ludwika Klekowa opowiadający mi to zdarzenie Janusz Weiss. "Ja? Ja go przeproszę. Ja nie jestem od tego, żeby się obrażać. Ja jestem od tego, żeby robić program". To zdanie dedykuję Platformie. A kolega Krzysztof Jaroszyński wiedząc ,że do Państwa piszę zadzwonił do mnie i spytał: "Czy ty wiesz kto by dziś wygrał wybory sądząc z billboardów , które oglądałem jadąc przez Warszawę ? Johny 11 palców z dziesięcioprocentowym poparciem" . A ja sobie jeszcze na koniec pomyślałem, że ten stróż czy palacz z Legnicy nie był naszym wrogiem. Bo wróg nie śpi.