W pierwszym głosowaniu gabinetowi premiera Belki zabrakło 38 głosów poparcia. Za udzieleniem mu wotum głosowało 188 posłów, przeciw było 262, nikt nie wstrzymał się od głosu. Większość bezwzględna konieczna do przyjęcia wotum wynosiła 226 głosów. - To jest lepszy wynik niż się spodziewałem - powiedział po głosowaniu Marek Belka. Premier dodał, że nie jest zdziwiony wynikiem głosowania, ponieważ po deklaracjach klubów poselskich wiedział, czego może się spodziewać. - Natomiast jestem podbudowany dyscypliną i jednomyślnością w głosowaniu SLD i UP. Myślę, że dobrze to rokuje na następne rundy. Jestem optymistą - zaznaczył. Więcej na ten tamat Teraz - zgodnie z konstytucją - inicjatywa powołania nowego gabinetu przechodzi w ręce Sejmu, który ma dwa tygodnie na wysunięcie własnego kandydata na szefa rządu i udzielenie jego gabinetowi wotum zaufania taką samą bezwzględną większością głosów. Prezydent Aleksander Kwaśniewski wierzy, że ponownie kandydatem będzie to Marek Belka: - Nie wiem, ale jestem głęboko przekonany, że spotkamy się ponownie. Gdyby Izbie nie udało się na tym etapie wyłonić rządu, konstytucja przewiduje trzecie podejście, w którym inicjatywa wraca do prezydenta. Głowa państwa w ciągu dwóch tygodni ma wyznaczyć nowego premiera, następnie zaś w ciągu kolejnych dwóch tygodni prezes Rady Ministrów musi uzyskać wotum zaufania w Sejmie.Na tym etapie posłowie poparcia nowemu rządowi udzielają zwykłą większością głosów (liczba wstrzymujących nie ma znaczenia) w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Jeśli jednak i w tym podejściu nie udałoby się utworzyć rządu, to prezydent jest zobligowany rozwiązać parlament i zarządzić przyspieszone wybory. SLD kusi wicepremierem Sekretarz generalny SLD Marek Dyduch powiedział dzisiaj, że jedyna propozycja, jaką Sojusz może złożyć prezesowi PSL Januszowi Wojciechowskiemu to funkcja wicepremiera w rządzie Marka Belki. Podkreślił, że SLD wciąż popiera jego kandydaturę na stanowisko premiera. - Jeżeli mamy rozmawiać z PSL na tematy personalne, to jedyną ofertą, jaką możemy złożyć prezesowi PSL Januszowi Wojciechowskiemu, jest propozycja wicepremiera - powiedział. Nie wykluczył, że możliwa jest jeszcze rozmowa o paru resortach dla PSL, ale, jak zaznaczył, jest jeszcze za wcześnie, aby dywagować nad sprawami personalnymi. - Chcielibyśmy najpierw porozmawiać o tym, co jest programowo możliwe do osiągnięcia, jakie są rozbieżności i czy nie ma takich przeszkód, aby ta koalicja (SLD-UP-PSL) powstała - wyjaśnił. Przypomniał, że SLD zaprosiło ludowców do rozmów jeszcze przed głosowaniem nad wotum zaufania. Ofertę na temat poszukiwania większości parlamentarnej dla rządu Belki, gdyby ten był ponownie kandydatem na premiera, złożył Krzysztof Janik na ręce Wojciechowskiego i szefa klubu tej partii Zbigniewa Kuźmiuka. - Oczekujemy odpowiedzi w tej sprawie - dodał. - Misja Marka Belki prawdopodobnie się nie wyczerpała - uważa Donald Tusk z Platformy Obywatelskiej. - W tym Sejmie nie powstanie jakakolwiek logiczna większość na rzecz własnego kandydata na premiera rządu i w związku z tym wszystko także zmierza w tę stronę trzeciego rozdania ponownie z Markiem Belką - powiedział po głosowaniu. Były premier Jerzy Buzek opowiada się za przyspieszonymi wyborami do parlamentu, najlepiej - w listopadzie. Jego zdaniem, uzyskanie większości parlamentarnej dla rządu tworzonego przez premiera wskazanego przez Sejm, będzie "skrajnie trudne". Nowy rząd - jeśli powstanie - będzie miał, w opinii Buzka, "kruchą podstawę", nie powinien więc rządzić dłużej niż pół roku, ale taki rząd, na pół roku, byłby lepszy od wyborów w sierpniu. Prawo i Sprawiedliwość jest zadowolone z wyniku głosowania. - Przez ostatnie dwa dni uprawialiśmy politykę przewidywalną, która jest nudna. Teraz być może wkraczamy w okres polityki mniej przewidywalnej, która jest ciekawsza - powiedział Ludwik Dorn. Zapowiedział, że jego ugrupowanie nie wystawi swojego kandydata na premiera. Eksperci kreślą przyszłość - Rząd prof. Belki przegrał głosowanie o wotum zaufania, ale szanse na powołanie tego rządu rosną - ocenił socjolog prof. Andrzej Rychard. - Zwłaszcza w ewentualnym trzecim podejściu może dojść do zmiany nastawienia niektórych posłów. Będą się oni obawiali o utratę swoich stanowisk i wtedy rząd prof. Belki, dzięki ich głosom, będzie miał większe szanse na powstanie. Ale zaznaczam, że szanse te nie są zbyt wysokie - wyjaśnił. Zdaniem prof. Rycharda, ewentualny rząd prof. Belki byłby jakimś elementem stabilności sceny politycznej, ale nie będzie mógł w radykalny sposób jej zmienić. - Najważniejsze, aby nie dopuścić do wzrostu poparcia dla partii populistycznych. I czy lepiej temu przysłuży się trwający rząd Belki, czy wcześniejsze wybory, tego nie wiem. Nie byłoby dobrze, aby taki rząd dotrwał do końca kadencji i nie wiadomo, czy rok, o który prosi premier, to nie jest zbyt długo, bo Polska potrzebuje większej dynamiki - tłumaczył Rychard. Zdaniem politologa Kazimierza Kika, nawet gdyby powstał rząd Marka Belki to w tym Sejmie, przy obecnym układzie parlamentarnym, nie będzie mógł zrealizować swoich politycznych zapowiedzi. - Jeżeli poparcie społeczne dla zaplecza politycznego rządu oscyluje wokół 8-10 proc., to nie może on liczyć na większość parlamentarną - uważa Kik i dodaje, że jedynym słusznym rozwiązaniem w tej sytuacji są wcześniejsze wybory. Socjolog Uniwersytetu Warszawskiego prof. Ireneusz Krzemiński uważa, że rząd Marka Belki ma szansę w ostatecznym rozdaniu. Jego zdaniem, ten Sejm nie ma możliwości wyłonienia innego kandydata na premiera. - Możliwość wyłonienia jakiegoś kandydata na premiera przez ten Sejm jest zerowa. Wróci ponownie propozycja prezydencka z Markiem Belką i wtedy są znacznie większe szanse na to, że uzyska on poparcie - powiedział. Według niego zdecyduje tu stanowisko Socjaldemokracji Polskiej. - Wszystkie partie polityczne mają teraz własne interesy. Możliwość rozpisania wcześniejszych wyborów ożywia najważniejsze partie opozycyjne, które mają w tej chwili bardzo duże poparcie. Sądzą one, że będą miały jeszcze większe, jeżeli przystąpią już do kampanii wyborczej - podkreślił Krzemiński. - Żałuję, że rząd Marka Belki nie został powołany; stało się tak, jak wszyscy przewidywali i co było nieuchronne - powiedziała publicystka "Polityki" Janina Paradowska. - Na razie mamy okres gier i zabaw ludu polskiego. Nie ma niebezpieczeństwa przedterminowych wyborów, Sejm ma jeszcze dwa kroki jeśli chodzi o wyłonienie rządu. Wszyscy czują się więc bezpieczni - powiedziała. - Zacietrzewienie w Sejmie i kompletne stracenia z pola widzenia jakiegokolwiek interesu państwa w tej chwili zwycięża. To sprawia, że sierpniowe wybory do parlamentu stają się zupełnie realne - powiedziała. Jej zdaniem, jeśli w najbliższym czasie będzie jakiś rząd, to chyba będzie to gabinet Belki. - Trudno sobie wyobrazić, by powstał rząd Janusza Wojciechowskiego. W tej chwili są dwa wyjścia: albo szybkie wybory albo rok dla rządu Belki - powiedziała Paradowska. Komentując nad wotum redaktor naczelny "Trybuny" Marek Barański podkreślił, że "każdy z aktorów przedstawienia odegrał swoją rolę. Prezydent był konsekwentny i od swojego stanowiska ani na krok nie odstąpił; Sejm zaprezentował właściwą sobie dozę demagogii i politycznej zapalczywości; premier Belka z pewnością nie spodziewał się niczego innego". Opinia publiczna, dodał Barański, będzie teraz świadkiem aktu drugiego pod tytułem "formowanie nowego rządu" i trudno prognozować, jak to się zakończy. - Bez SLD żaden rząd nie powstanie. Prawa strona nie jest raczej zdolna, by wyłonić spośród siebie premiera, na którego wszyscy by się zgodzili - powiedział. Według niego wszystko wskazuje na to, że inicjatywa tworzenia rządu powróci do prezydenta. - Choć w moim przekonaniu jest jakiś niewielki, kilkunastoprocentowy margines na to, że Sojusz dogada się z PSL, partią Romana Jagielińskiego i niektórymi posłami SdPl i powstanie jakaś szansa na rząd - powiedział Barański. - Polacy w ankietach i sondażach dają wyraz wysokiemu zaufaniu dla Marka Belki. Politycy muszą to wziąć pod uwagę, nie mogą działać całkowicie wbrew opinii publicznej, a ta jest po stronie Belki - tłumaczy publicysta "Rzeczpospolitej" Janusz Majcherek. Jego zdaniem, mamy sytuację, w której rząd Belki mógłby być jednym z najlepszych w III Rzeczpospolitej, i Sejm, który jest "z całą pewnością jednym z najgorszych". - Całe nieszczęście polega na tym, że ten Sejm nie jest już zdolny do niczego, ani do poparcia rządu zaproponowanego przez prezydenta, ani nawet do samorozwiązania - zaznaczył Majcherek. Jego zdaniem, wiele sejmowych ugrupowań sprzeciwia się powołaniu gabinetu Belki, bo obawia się, że byłby to rząd dobry. - Z punktu widzenia sejmowej większości nie jest dobre, żeby był dobry rząd - podkreślił. Według badania Pentor, przeprowadzonego w dniach 8 i 10 maja, 61 proc. respondentów uważa, że Belka nadaje się na premiera, a 56 proc. zapewniło, że gdyby zasiadało w Sejmie, głosowałoby za wotum zaufania dla rządu Belki. Z kolei 45 proc. użytkowników portalu INTERIA.PL zadeklarowało, że poparłoby rząd Marka Belki, 55 proc. by tego nie zrobiło.Zobacz wyniki ankiety przeprowadzonej przed głosowaniem nad wotum