INTERIA.PL: Dlaczego kilku "piwniczan" zostało pobitych przez ludzi najprawdopodobniej związanych lub wynajętych przez Służbę Bezpieczeństwa lub milicję obywatelską? Jolanta Drużyńska: - Do takich przypadków doszło. Pytanie, dlaczego bezpieka posunęła się do tego, by pobić niektórych artystów? Uznano, że słowo może być groźne, może być orężem - SB zdawała sobie z tego doskonale sprawę. Jeśli dochodziło do pobić przez tzw. nieznanych sprawców, to były to pobicia osób, które pisały, takich jak Andrzej Warchał, Wiesław Dymny czy Piotr Skrzynecki. Piotr bardziej mówił niż pisał, ale jego słowa znaczyły bardzo wiele... Były to równocześnie osoby, które drażniły swoim wyglądem, swoim zachowaniem... To byli ludzie wolni! A przeciwko ludziom wolnym trzeba wytoczyć armaty - tak myślała w tamtych czasach policja polityczna. Doszło do pobicia Piotra na krakowskich Plantach, kiedy wracał z kabaretu, późną nocą... Pobili go najprawdopodobniej milicjanci, i to tacy - jak mówią niektórzy "piwniczanie" - którzy go nie rozpoznali. Być może jednak, że byli to ci, którzy doskonali wiedzieli, kim jest. Pobito też Andrzeja Warchała... Dlaczego? Oczywiście za teksty, które ostro atakowały tamtą rzeczywistość, sojusze. Andrzej Warchał był niepokorny, nic sobie nie robił z zakazów cenzury, a swoje teksty wygłaszał stojąc za czerwoną mównicą. Czy można było bardziej rozdrażnić ówczesną władzę? No więc uznano, że należy mu przyłożyć od czasu do czasu... Był bity również Wiesław Dymny. Jak nam mówiła Anna Dymna, do tych pobić dochodziło bardzo często. Nosił przy sobie tzw. zeszyciki z tekstami, które wygłaszał w specyficzny sposób, bardzo prowokujący, co rówNież drażniło ówczesną władzę. Anna Dymna opowiadała nam, że kiedy ginęły zeszyciki, a Wiesiek wracał do domu pobity, to ona już wiedziała , co się stało... Stanisław M. Jankowski:Sprawa pobić ma swój początek w donosach. Bezpieka nie wiedziałaby, co się dzieje w kabarecie, gdyby donosiciele nie powiedzieli tego na spotkaniu z oficerem prowadzącym. Coś z tym fantem trzeba zrobić - takie dyspozycje zapadały w komitecie partyjnym, a odpowiednie wydziały SB już tym się zajmowały. Zajmowały się w różny sposób: a to zamykano ludzi na 48 godzin, a to straszono, no a w najbardziej drastyczny sposób po prostu bito... * Jolanta Drużyńska i Stanisław M. Jankowski są autorami książki "Kolacja z konfidentem", wydanej w Krakowie, w 2006 roku, w koedycji z wydawnictwem Arkadiusz Wingert