Uzbrojony prawdopodobnie w bombę mężczyzna, który wtargnął w piątek do biura wyborczego kandydatki na prezydenta USA Hillary Clinton w Rochester, biorąc co najmniej czworo zakładników, uwolnił potem troje z nich - poinformowali policja i świadkowie. Incydent spowodował ewakuowanie kilku okolicznych obiektów oraz biura wyborczego głównego rywala Clinton w Partii Demokratycznej Baracka Obamy. Hillary Clinton miała w piątek w programie spotkanie przedwyborcze w stanie Wirginia i nie było jej tego dnia w New Hampshire. Jak poinformował major policji stanowej Michael Hambrook, desperat wszedł do biura około godziny 13 czasu lokalnego (19 czasu polskiego) i rozkazał obecnym położyć się na ziemi. Pozwolił wyjść matce z małym dzieckiem. - Młoda kobieta z sześcio- czy ośmiomiesięcznym niemowlęciem wpadła ze łzami do sklepu i powiedziała Musicie zadzwonić na policję. Jakiś człowiek wszedł właśnie do biura Clinton, rozpiął płaszcz i pokazał nam bombę, przyklejoną taśmą do jego piersi - relacjonowała przed kamerą lokalnej telewizji WMUR świadek wydarzenia Lettie Tzizik. W 30-tysiecznym Rochester znajduje się jedno z 16 biur pani Clinton w stanie New Hampshire. Stan ten będzie w styczniu sceną pierwszych prawyborów kampanii prezydenckiej.