- Podróż była od dawna przewidywana. Miała mieć swój bardzo jasno określony rytm i plan, i była po prostu dla polskich sił zbrojnych niezbędna. Próba powstrzymywania tego w ostatnim momencie wygląda jak jakaś interwencja typu zemsty, jak to wszystko, co teraz ostatnio dzieje i z komisją ds. służb specjalnych, i próbą uniemożliwiania pracownikom pana prezydenta pełnienia funkcji poselskich - powiedział Macierewicz w Radiu Maryja. - Podobnie mnie próbowano uniemożliwić pełnienie funkcji poselskiej. Mamy do czynienia z rodzajem jakiegoś absurdalnego odwetu, który uderza tylko w interesy państwa polskiego - dodał. Były wiceminister obrony podkreślił, że został cofnięty z lotniska wraz z całą misją kontrwywiadu, która "miała dokonać analizy ochrony informacji niejawnych i szeregu innych kwestii". Według niego, sytuacja wymagała jego obecności w Afganistanie. - Muszę powiedzieć, żartobliwie rzecz biorąc, iż zastanawialiśmy się, czy to nie jest tak, że obawiano się, że będziemy w Afganistanie jakieś akty dokonywali przeciwko rządowi pana Tuska. To oczywiście bardzo absurdalne i tylko humorystycznie można o czymś takim mówić - powiedział Macierewicz. Minister obrony narodowej Bogdan Klich poinformował w piątek, że Żandarmeria Wojskowa wręczyła byłemu szefowi SKW dwa dokumenty, których odbiór pokwitował - wniosek o odwołanie z funkcji wiceministra obrony oraz pismo o odwołaniu jego wyjazdu do Afganistanu. Z nieoficjalnych informacji wynika, że żandarmi wręczyli Macierewiczowi oba dokumenty, jeszcze zanim dojechał na lotnisko w Warszawie, a Straż Graniczna została jedynie poinformowana, że nie będzie odprawiany. W Afganistanie przebywa oficjalnie druga zmiana PKW. Na jej czele stoi gen. Jerzy Biziewski. Podobnie jak poprzednia, liczy ok. 1200 żołnierzy. Do ich zadań należy m.in. zapewnienie bezpieczeństwa w wyznaczonych rejonach oraz szkolenie afgańskiej armii.