Senator Bogdan Klich (PO) pytał senatora Piotra Florka (PO) sprawozdawcę komisji samorządu i administracji państwowej, która w nocy zajmowała się nowelizacją, czy komisja odniosła się do kwestii polskich zobowiązań wynikających z traktatu akcesyjnego do UE ws. stworzenia apolitycznej służby cywilnej. "Na wzór tej służby, która istnieje w krajach europejskich UE. Czy ten wątek rozważaliście i czy rozważaliście tę próbę likwidacji służby cywilnej według standardów, UE jako podważenie tych zasadach, które zostały przyjęte przez nas wraz w wejście do UE" - pytał Klich. Pytania o konkursy Z kolei senator PiS Józef Łyczak pytał Florka, jakie jest jego zdanie na temat tego, kto dotąd wygrywał konkursy organizowane na wyższe stanowiska w służbie cywilnej. "Bo ja powiem tak, że jeśli chodzi o wszystkie agencje rolnicze, to, jak Polska długa i szeroka, wszystkie konkursy wygrywali przedstawiciele PSL. Czy pana zdaniem te konkursy to skuteczna i dobra formuła, ja uważam zupełnie inaczej" - powiedział senator PiS. "Podobnie było panie senatorze, w województwie podlaskim, wszystkie rolnicze konkursy z tej strefy rolniczej wygrywali działacze PSL, a w urzędach wojewódzkich wygrywali wszyscy z opcji PO. Nawet były takie wśród dziennikarzy opinie, że sprzątaczka w urzędzie wojewódzkim musiała mieć jakieś konotacje, czy też jakieś rodzinne powiązania z członkami PO" - zwrócił się do senatora sprawozdawcy Jan Dobrzyński (PiS). Florek powiedział, że na podstawie swojego doświadczanie (od 2007 do 2015 r. był wojewodą wielkopolskim - PAP) może stwierdzić, że konkursy na wyższe stanowiska w SC "były bardzo dobrym rozwiązaniem". "Przez 8 lat organizowałem, konkursy u siebie w urzędzie i byli wybieranie kandydaci, którzy spełniali wymogi i byli dobrzy" - dodał. Zatrudnienia regulują ustawy Zaznaczył przy tym, że zatrudnienia na stanowiska w różnych agencjach rządowych regulują odpowiednie ustawy. "Każda ustawa dokładnie precyzuje, jakie warunki należy spełnić, kto może być, jakie doświadczenie mieć; i tu musielibyśmy rozpatrywać każdą osobę włącznie ze sprzątaczką. Bo sprzątaczka musi umieć sprzątać, ale tutaj (...) nie ma potrzeby konkursu tak, jak to jest na te stanowiska kierownicze" - stwierdził Florek w odpowiedzi senatorowi PiS. Apolityczność Z kolei Waldemar Sługocki (PO) pytał - jak mówił retorycznie - "czy sprzątaczki należą do Korpusu Służby Cywilnej". "Czy w obecnym stanie prawnym obowiązuje przedstawicieli korpusu służby cywilnej apolityczność?" - zapytał. "W obecnym stanie prawnym, jeśli chodzi o pracowników korpusu służby cywilnej, obowiązuje apolityczność. Jeżeli ustawa dzisiaj zostanie przyjęta, trafi w dniu dzisiejszym do prezydenta i zostanie dzisiaj opublikowana w Dzienniku Ustaw, to znaczy, że od jutra ta apolityczność już nie będzie obowiązywać" - opowiedział Florek. Natomiast szefowa kancelarii premiera Beata Kempa powiedziała podczas senackiej debaty, że apolityczność wszystkich członków korpusu służby cywilnej obowiązuje. "Bo dzisiejsza ustawa mówi jasno i wyraźnie, że członek korpusu służby cywilnej, przy wykonywaniu obowiązków służbowych, nie może kierować się interesem jednostkowym lub grupowym. Nie zmieniamy tego artykułu, on nadal obowiązuje" - podkreśliła. Kempa dodała, że zgodnie z przepisami, które nie są zmienianie, członkowie korpusu nie mogą manifestować poglądów politycznych, łączyć zatrudnienia w służbie cywilnej z mandatem radnego, czy tworzyć partie polityczne i działać w nich. Wątpliwości senatorów Szefowa KPRM oceniła, że wątpliwości senatorów powstały w związku z tym, że w nowelizacji zniesiono zapis, że szef służby cywilnej, przed objęciem tego stanowiska, przez 5 lat nie może być członkiem partii politycznej. "Co do szefa służby cywilnej, wprowadzamy taki oto zapis, że szef, w momencie objęcia funkcji, nie może należeć do partii politycznej, znosimy ten wymóg okresu 5 lat. Pytam się, jakim prawem przyszły szef służby cywilnej, jego sytuacja prawna ma być gorsza niż sytuacja RPO czy prezesa NIK? Tam takiego wymogu nie ma. Znosimy ten element dyskryminacji w tym zakresie" - dodała minister. Obecne przepisy to rozwiązanie "fikcyjne" Z kolei odnosząc się do kwestii rezygnacji z konkursów przy obsadzie wyższych stanowisk w służbie cywilnej, szefowa kancelarii premiera oceniła, że obecne przepisy dotyczące konkursów to rozwiązanie "fikcyjne" z punktu widzenia obecnej praktyki". Podkreśliła przy tym, że zgodnie z nowymi przepisami, ok. 1,6 tys. najwyższych stanowisk w służbie cywilnej może być piastowanych także przez urzędników z korpusu cywilnego. "Gros z tych urzędników jest poproszonych o współpracę w ramach wyższych stanowisk, bo są fachowi, stanowią gwarancję profesjonalnego kierowanie departamentem" - powiedziała Kempa. Jak mówiła, obecnie "taką osobę najpierw ustanawia się zastępcą dyrektora departamentu, bądź dyrektora generalnego i rozpisuje się konkurs, który trwa zazwyczaj 2-3 miesiące". Ci ludzie i tak wykonują obowiązki kierownicze, a w blisko 70 proc. konkursy są wygrywane właśnie przez te osoby i to - jak mówiła - świadczy m.in. o fikcyjności konkursów. "Ja pytam się po co, jeśli mogę go od razu poprosić, powołać, bądź jeśli się sprzeniewierzy i nie będzie odpowiadał tym najwyższym kwalifikacjom, wymogom, nie wytrzyma tempa, po prostu odwołać. Stawiamy sprawę jasno i uczciwie" - powiedziała Kempa. Zaznaczyła przy tym, że nowelizacja podtrzymuje gwarancję dla urzędników SC wynikającą z ustawy o służbie cywilnej. "Urzędnikowi mianowanemu i temu, który dojdzie do tego najwyższego stopnia, my musimy zagwarantować, zaproponować inne stanowisko. Dopiero wtedy, jeśli nie przyjmie tej propozycji, wchodzi mechanizm wypowiedzenia tych warunków" - podkreśliła szefowa kancelarii premiera. Kempa dodała, że to rozwiązanie ma służyć także ocenie administracji publicznej. "Powinniśmy w naszym państwie przystąpić do oceny administracji. To już czas najwyższy. To nie jest nasze widzi mi się. O to proszą obywatele. Takiej oceny dokonamy" - powiedziała Kempa. Dwa wnioski Wcześniej sprawozdawca senackiej komisji samorządu terytorialnego i administracji państwowej poinformował senatorów, że komisja nie zajęła stanowiska wobec nowelizacji ustawy o służbie cywilnej. W trakcie nocnego posiedzenia komisji, trwającej - jak podkreślił senator od ok. godz. 1.00 w nocy do godz. 4.00 nad ranem w czwartek - głosowane były dwa wnioski: o odrzucenie ustawy (wniesiony przez Jadwigę Rotnicką - PO) oraz o przyjęcie ustawy bez poprawek (wniesiony przez Andrzeja Pająka - PiS). W obu przypadkach wnioski nie uzyskały większości, ponieważ za i przeciw głosowało po sześciu senatorów. Nowelizacja sprzeczna z konstytucją? Senator Florek dodał, że przewodniczący komisji Piotr Zientarski (PO) na początku posiedzenia komisji powołał się na opinię prawną, która mówiła, że nowelizacja jest sprzeczna z konstytucją. "Następnie poprosił przedstawiciela biura legislacyjnego o opinię. Legislator nie przygotował opinii na piśmie, bo - jak stwierdził - nie miał na to czasu. Wygłosił tylko swoje uwagi ustnie" - relacjonował senator sprawozdawca. Senator zwrócił uwagę, że przedstawiciel biura legislacyjnego "podzielił się kilkoma spostrzeżeniami". Ocenił, że jest duże ryzyko naruszenia konstytucji w przypadku przepisu, który został wprowadzony podczas drugiego czytania w Sejmie, a który określił sposób nawiązania stosunku pracy prezesa ZUS - legislator zwrócił uwagę, że ten aspekt nie był przedmiotem projektu nowelizacji i zaproponował wykreślenie tego artykułu. Florek relacjonował, że podczas posiedzenia komisji przedstawiciel biura prawnego zwrócił uwagę na niekonstytucyjność przepisów, które mówią m.in. o wyłączeniu wyższych stanowisk służby cywilnej z konkurencyjnego naboru, zniesienia w stosunku do szefa służby cywilnej wymogu posiadania odpowiedniego doświadczenia, zniesienia obowiązku nie bycia członkiem partii politycznej w okresie 5 lat przez szefa służby cywilnej, wyłączenia wyższych stanowisk z ocen okresowych, czy przepisu nakazującego w ciągu 30 dni od wejścia w życie ustawy, wygaszenie stosunku pracy z osobami, które zajmują wyższe stanowiska w służbie cywilnej. Pytany później przez senatora PiS Jana Dobrzyńskiego, dlaczego ma pretensje do biura legislacyjnego o brak pisemnej opinii o nowelizacji i na jakiej podstawie oczekuje takiej opinii, skoro przedstawiciel biura był na posiedzeniu komisji, Florek odpowiedział, że nowelizacja dotarła do Senatu późno, legislator "miał tyle czasu, ile miał i w związku z tym nie miał możliwości sporządzenia opinii na piśmie". Dodał, że jedynie stwierdzał fakt, że opinia biura legislacyjnego była tylko ustna. Szybkie tempo prac Senatorowie PO krytykowali z kolei szybkie tempo prac nad nowelizacją. Jan Rulewski (PO) pytał, czy decyzje podejmowane w takich warunkach "będą nosiły w sobie znamiona odpowiedzialności, jaka ciąży na każdym senatorze". "Odpowiedź jest jasna, powinniśmy mieć czas, na to żeby zapoznać się dokładnie, przeanalizować, uzyskać szczegółową opinię legislatorów Senatu, bo ta opinia, jak pan legislator powiedział, a ja ją tu zacytowałem, że podzieli się z nami tylko kilkoma spostrzeżeniami, które udało mu się poczynić, w związku z tym, to nie jest pełna opinia, bo jeżeli on miał 2-3 godziny na sporządzenie opinii, nie mógł pełnej opinii sporządzić" - odpowiedział Florek.