Łapiński, Naumann, Deszczyński - pół roku temu te trzy nazwiska nie schodziły z czołówek dzienników. A to za sprawą m.in. tego ostatniego, czyli ówczesnego szefa gabinetu politycznego ministra zdrowia. - Szefem mojego gabinetu jest lekarz, który pracował 16 lat w Austrii, korzystam więc z jego mądrych rad - tak mówił o Deszczyńskim minister Łapiński w "Trybunie". Później "Rzeczpospolita" napisała, że tenże Deszczyński złożył korupcyjną propozycję firmie farmaceutycznej. Milionowa łapówka miała zasilić konto spółki Centrum Osteoporozy Kobieta +50, której prezesem był właśnie Deszczyński, a prezesem rady nadzorczej przyjaciółka Aleksandra Naumanna. Wówczas to Łapiński oskarżył media o prowokację, działanie przeciw SLD, premierowi i demokracji w Polsce. Sprawą jednak zajęła się prokuratura i Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Śledztwo trwa od pół roku, ale - jak się okazuje - to za mało. Dochodzenie w tej sprawie zostało bowiem przedłużone do 22 stycznia, bo - jak wyjaśnia Zbigniew Jaskólski, rzecznik prokuratury apelacyjnej - sprawa się rozrasta. Prokuratura oprócz ewentualnej próby wymuszenia łapówki bada także inne wątki. A chodzi m.in. o nieprawidłowości przy rejestracji leków, ich refundacji ze strony Ministerstwa Zdrowia, badana jest także prawidłowość kontraktów zawieranych przez Mazowiecką Regionalną Kasę Chorych z firmą należącą do Waldemara Dreszczyńskiego, analizowana jest prawidłowość zakupu sprzętu produktów leczniczych przez ministerstwo w niektórych firmach - wyliczał Jaskólski. Prokuratura przesłuchała już całą trójkę. Ostatnio na początku października - Łapińskiego i Naumana. Niestety prok. Jaskólski nie był w stanie powiedzieć, kiedy po raz ostatni na Krakowskim Przedmieściu stawił się Dreszczyński. Co teraz dzieje się z Łapińskim, Naumanem, Deszczyńskim, posłuchaj w relacji reporterki RMF Beaty Lubeckiej: