Kibice Legii słyną z przygotowywania najlepszych opraw meczów w Polsce. W maju 72. rocznicę śmierci Józefa Piłsudskiego, który jest patronem Stadionu Wojska Polskiego przy ul. Łazienkowskiej, uczcili ułożeniem wielkiej kartoniady z podobizną Marszałka. Są granice wszystkiego, cierpliwość też się kiedyś kończy - po pucharowym meczu z ŁKS-em trener Legii Jan Urban nie wytrzymał. - Każdy doskonale wie, jaka atmosfera może być na Łazienkowskiej. Pomoc ze strony naszych kibiców jest nam bardzo potrzebna! Postawę kibiców skrytykował też Aleksandar Vuković, kapitan stołecznej drużyny. - To skandal! - grzmiał. - Gdy kilka lat temu pojawiły się pogłoski, że mam odejść do Wisły, na płocie pojawił się transparent z hasłem "Vuko-Pinokio". Niech teraz kibice powieszą napis "Żyleta-Pinokio". Jeśli walczą z właścicielem klubu Mariuszem Walterem, niech walczą z nim, a nie z zespołem Legii. - Niech fani lepiej wcale nie przychodzą na stadion. Mamy dość gry w takiej atmosferze - dodaje pomocnik Marcin Burkhardt. Cenzura na trybunach? Piłkarze i trener nie wytrzymali, choć protest nie jest wymierzony w nich. Konflikt między fanami a działaczami i właścicielami klubu z Łazienkowskiej trwa niemal od chwili przejęcia Legii przez koncern ITI. Kibice krytykują działaczy za nakładanie kar ich zdaniem nieadekwatnych do przewinień, stosowanie zasady odpowiedzialności zbiorowej (za skandal w Wilnie cierpią wszyscy, nie tylko winni chuligani) oraz nakładanie tzw. zakazów stadionowych na fanów przygotowujących oprawy, co negatywnie wpływa na jakość widowisk odbywających się na stadionie Legii. Kibicom nie podobają się też próby cenzurowania ich działań (z klubowego muzeum usunięto koszulkę Artura Boruca, którą dostał od sympatyków) oraz wpływanie na treść dopingu, jakie mają podejmować pracownicy klubu. - Działacze często przedstawiają fanów swojego klubu w złym świetle, nawet jako przestępców i dilerów narkotykowych. To policzek dla większości kibiców, praworządnych obywateli - twierdzą sympatycy wojskowych. Legia bez chuliganów Konflikt zaszedł tak daleko, że prezes Legii Leszek Miklas nie wyklucza burzenia Żylety - legendarnej trybuny zajmowanej przez najbardziej zagorzałych kibiców. W ten sposób chce wygonić ze stadionu chuliganów. W ostatni weekend kibice wykonali gest dobrej woli. Przed meczem z Ruchem Chorzów skandowali "Piłkarze, jesteśmy z wami". Jednak przez prawie całą pierwszą połowę trybuny znowu milczały. Dopiero tuż przed przerwą Żyleta ryknęła: "Słuchaj Urban, to dla ciebie", po czym cały stadion dał popis wspaniałego dopingu. - Legia zasługuje na taki doping. Mamy nadzieję, że będzie nam towarzyszył już do końca sezonu. Dziękujemy! - chwalił postawę kibiców Jan Urban. Jędrzej Bader