Listy, podpisane przez szefa Dyrekcji Generalnej ds. Poszerzenia Eneko Landaburu, dotyczą stanu przygotowań z końca kwietnia i ten skierowany do ambasadora RP przy UE Marka Greli zawiera najdłuższą listę zaległości. W ocenie Komisji, Polska zasłużyła bowiem na "czerwoną kartkę" w ośmiu dziedzinach spośród 30, w których toczyły się rokowania członkowskie. Najpoważniejsze zaległości stwierdzono w dostosowaniu produkcji rolnej do standardów sanitarnych UE i w przygotowaniach do korzystania z unijnych funduszy. Wśród tych obszarów nie ma wymiaru sprawiedliwości i spraw wewnętrznych, czyli dziedziny, którą oceniono jako ostatnią w maju. Eksperci unijni doszukali się wprawdzie zaległości, ale nie na tyle poważnych, żeby zdaniem Komisji uzasadniało to "czerwoną kartkę". Dzisiaj Komisja i przewodnicząca Unii Grecja zostały formalnie powiadomione przez ministra spraw zagranicznych Włodzimierza Cimoszewicza o przesunięciu terminu wprowadzenia wiz dla Białorusinów, Rosjan i Ukraińców z 1 lipca na 1 października. Minister uzasadnił to opóźnieniem po stronie Białorusi i Rosji. W ocenie Komisji Polska musi "pilnie" nadrabiać zaległości w: - swobodnym przepływie towarów (wprowadzenie do prawa narodowego tzw. dyrektyw nowego podejścia w normalizacji oraz dostosowanie norm w zakresie towarów żywnościowych); - swobodzie świadczenia usług (usługi ubezpieczeniowe i inwestycyjne oraz rynki papierów wartościowych); - rolnictwie (dostosowanie agencji płatniczej do wymogów związanych z rozdziałem dotacji rolnych i wdrożenie systemu zarządzania i kontroli w tym zakresie, czyli tzw. IACS); - rybołówstwie (wzmocnienie zdolności administracyjnych w zakresie kontroli na szczeblu centralnym i regionalnym, czyli zatrudnienie i przeszkolenie dodatkowych inspektorów); - polityce socjalnej (dalsze dostosowanie prawa pracy i przepisów dotyczących zapewnienia równych szans); - polityce audiowizualnej (dostosowanie do dyrektywy o telewizji bez granic poprzez nowelizację ustawy o rtv); - unii celnej (komputeryzacja i uzyskanie zdolności do połączenia z systemem informatycznym UE); - kontroli finansowej (dostosowanie prawne i ustanowienie struktur zdolnych do wykorzystania funduszy strukturalnych). Zdaniem ministra spraw zagranicznych Włodzimierza Cimoszewicza, "w bardzo wielu przypadkach chodzi o rzeczy albo drobne, albo o takie, które możemy spełnić w ciągu dni czy tygodni". W przerwie narady unijnych szefów dyplomacji w Luksemburgu przyznał, że "jest jeden obszar kłopotliwy - przygotowanie instytucji obsługi rolnictwa, ponieważ to będzie miało istotny wpływ na naszą zdolność konsumowania korzyści oferowanych przez wspólną politykę rolną. To jest obiektywnie poważny problem". Powiedział, że chodzi zwłaszcza o Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Wyraził nadzieję, że będzie gotowa "do momentu, w którym nie tyle będziemy oceniani, co w którym powinniśmy funkcjonować". Tłumaczył, że "zarówno to, co zastał rząd Millera półtora roku temu w tym zakresie, jak i to, co robiono przez pierwsze półtora roku istnienia tego rządu, nie doprowadziło nas do rozwiązania problemu". Komisja Europejska ostrzega, że jeżeli nowe państwa członkowskie nie zdążą z wdrożeniem mechanizmów kontroli nad funduszami unijnymi do 1 maja 2004, to Unia po prostu nie odkręci kurka z pieniędzmi. Mniej od Polski, bo po cztery zaległości wymagające pilnych działań mają Czechy i Łotwa. Lepsze w przygotowaniach do członkostwa są też Cypr i Słowacja (po trzy obszary wymagające pilnej uwagi), Estonia i Węgry (po dwa), a Litwa i Słowenia nie mają ich w ogóle. Litwa i Słowacja mają o tyle ułatwione zadanie, że od początku wyznaczyły sobie docelową datę przystąpienia do UE na 1 stycznia 2004 roku, a nie jak pozostałe kraje, w tym Polska, 1 stycznia 2003. W części przypadków Polska ma zapas jednego roku w stosunku do zobowiązań dostosowawczych, podejmowanych w pierwszych latach negocjacji członkowskich.