Tylko w województwach łódzkim i śląskim za strajkiem generalnym opowiada się ponad 90 proc. kolejarzy. To na razie wstępne wyniki trwającego tydzień referendum, oficjalne mają być znane w poniedziałek. Pracownicy PKP uważają, że rząd łamie zawarte z nimi porozumienia, a w budżecie nie przewidziano niezbędnych dla kolei dotacji. Na dworcu w Katowicach z kolejarzami rozmawiał reporter RMF Przemysław Marzec: W Łódzkiem jeździ 370 pociągów. Jedyne w miarę dochodowe połączenie to trasa Łódź - Warszawa. Codziennie w jedną i drugą stronę podróżują setki osób. Tu można śmiało powiedzieć, że składy bywają czyste. Inne pozostawiają sporo do życzenia. - Wszyscy co jeżdżą, wiedzą w jakich warunkach jeżdżą, jakie są tory, jakie to jest niebezpieczne. Przy dalszym braku finansowania kolej się wyłoży - mówi Kazimierz Janiak, szef kolejarskiej Solidarności i członek komitetu strajkowego w Łodzi. Janiak nie wyobraża sobie, żeby kolej przetrwała za jeszcze mniejsze pieniądze. Bez remontów i modernizacji taboru te cięcia uderzają przede wszystkim w pasażera - tłumaczy Janiak i apeluje: - By rząd przyznał nam rację, bo ją mamy i wtedy strajku by nie było. Jeżeli rząd nie przyzna nam racji, nie mamy innego wyjścia. Spotkanie krajowego komitetu strajkowego zaplanowano na 21 października.