- W ustawie o policji jest taka możliwość, aby taką informację przedstawić. Natomiast w innych ustawach, dotyczących służb specjalnych nie ma takiego upoważnienia - powiedział minister w środę na konferencji prasowej w Gdyni. PO złożyła w środę wniosek o przedstawienie przez ministra sprawiedliwości informacji "o ilości, zasadności i skali stosowanych prowokacji i podsłuchów, na co zgodę wydawały stosowne sądy". Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski zapowiedział, że samo głosowanie czy wprowadzić ten punkt do porządku obrad "musi mieć charakter niejawny" i odbędzie się w piątek rano. Posiedzenie w tym punkcie ma być utajnione. W poniedziałek szef sejmowej speckomisji Janusz Zemke (LiD) powiedział, że z informacji dla komisji z audytu w ABW wynika, że "stwierdzono na razie 94 przypadki" podsłuchów zakładanych niezgodnie z procedurami za rządów PiS. Według Zemkego, ABW dostawała np. zgodę na podsłuchiwanie kogoś przez miesiąc, a podsłuchiwano znacznie dłużej. Dodał, że występowano o podsłuchiwanie Janusza Kaczmarka, a do sądu trafiał wniosek o zgodę na podsłuchiwanie osoby nieznanej. B. szef ABW Bogdan Święczkowski zapewnia, że podsłuchów używano jedynie w uzasadnionych przypadkach i zawsze za zgodą sądu. Dane o liczbie wniosków o podsłuch i zgód na jego stosowanie są tajne. Prawo stanowi, że 9 służb specjalnych może stosować podsłuchy oraz inne tzw. środki operacyjne - jak podgląd, tajna obserwacja, przeglądanie listów itp. Środki te można stosować tylko za zgodą sądu dla wykrycia wymienionych w odpowiednich ustawach ściśle określonych rodzajów najgroźniejszych przestępstw oraz tylko wtedy, gdy inne środki zawiodą. Służby mogą przez pięć dni bez zgody sądu - ale za zgodą prokuratora generalnego - stosować podsłuch w sytuacjach "nie cierpiących zwłoki" (jeśli grozi utrata informacji lub zniszczenie dowodów przestępstwa). W tym czasie muszą one wystąpić o taką zgodę do sądu - jeśli sąd jej nie wyda, z dalszego podsłuchu trzeba zrezygnować, a już zdobyte nagrania muszą być zniszczone. Podsłuchy mogą być dowodami w postępowaniu karnym jedynie wobec tych osób, co do których sądy wydały zgodę na zastosowanie tego oraz wyłącznie wobec ściśle określonych w odpowiednich ustawach, najgroźniejszych przestępstw - uznał w 2007 r. Sąd Najwyższy. W 2007 r. ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro ujawnił, że w 2006 r. policja złożyła o 4,6 proc. mniej wniosków o podsłuchy w porównaniu z 2005 r., a Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego - o 5,3 proc. mniej. - Nie ma tendencji wzrostu, jak to opisywały media - podkreślał Ziobro. Dodawał, że podsłuchy są po to, "by chronić uczciwych obywateli przed przestępcami" i to oni powinni się bać. Uznał, że te dane nie są powodem do radości, bo wskazują na spadek pracy operacyjnej policji i ABW. We wrześniu 2007 r. Rzecznik Praw Obywatelskich Janusz Kochanowski spytał Ziobrę o liczbę składanych do niego wniosków o zastosowanie "kontroli operacyjnej" - czyli m.in. podsłuchów - a także o liczbę zgód i odmów wydanych przez prokuratora generalnego i sądy. RPO podkreślił, że "badanie zakresu stosowania technik operacyjnych, ich dopuszczalności i zgodności z przepisami Konstytucji RP wynika z konstytucyjnych i ustawowych powinności sprawowanego przeze mnie urzędu". Odpowiedzi Ziobry nie ujawniono.