Z jednej strony nie jest to pierwsza rzecz, o której myśli się w kontekście konsekwencji pandemii. Z drugiej ,doniesienia te nikogo raczej nie dziwią. Badacze z Uniwersytetu Wrocławskiego i Uniwersytetu w Tel Awiwie odkryli, że stres, nerwy i niepewność wywołane koronawirusowym kryzysem doprowadziły to tego, że coraz więcej roboty mają... stomatologowie, a do ortopedów i fizjoterapeutów zgłaszają się pacjenci z bólami w obrębie żuchwy. Przyczynę tego problemu nietrudno było znaleźć. Naukowcy przeanalizowali raporty z wywiadów z pacjentami i okazało się, że zdecydowana większość przyznaje, iż często zaciska ze stresu zęby w czasie dnia, a także zgrzyta nimi w nocy. W badaniu wzięło udział 1800 osób z Polski i Izraela, którzy zgłosili się do po poradę w kwestii problemów ze startym szkliwem i bólami szczęki. Wszystkich poproszono o wypełnienie kwestionariusza na temat objawów w postaci częstego zaciskania żuchwy, napięcia mięśni szyi czy zgrzytania zębami przed pierwszym lockdownem i obecnie. Zdecydowana większość przyznała, że przed pierwsza falą COVID-19 nie miewała z tym aż tak częstych problemów. Po marcu 2020 zaobserwowano wyraźny wzrost pacjentów obserwujących u siebie zgrzytanie czy nadmierne napięcie w okolicy twarzy i szyi. Naukowcy zauważyli także, że osoby skarżące się na wspomniane problemy to głównie kobiety, najliczniejszą grupą wiekową są ludzie w wieku od 35 do 55 lat. - Mamy nadzieję, że nasze badania oddają ciężar presji, jaka spoczęła na ludziach w średnim wieku od początku pandemii - można przeczytać w raporcie z projektu opublikowanym na stronie TAU. - Muszą jednocześnie mierzyć z się z opieką nad dziećmi podczas lockdownu i martwić o zdrowie starszych rodziców, co prowadzi do chronicznego stresu, mającego szkodliwy wpływ na zdrowie.