Zawsze mnie ciekawią opinie ludzi, którzy zajmują się polityką i wiedzą o niej mniej niż przeciętny obywatel. W pamiętnych wyborach kiedy Lech Wałęsa rywalizował z Tadeuszem Mazowieckim, podobno mieli w " Piwnicy Pod Baranami " zgromadzoną gorzałę, by świętować zwycięstwo Mazowieckiego, mimo że każdy rozsądny wiedział, że pan Tadeusz przegra. Przy całym moim do niego szacunku. Pomyślałem, że kandydaci na prezydenta Polski to przecież moi rodacy. A charakter człowieka najlepiej poznaje się w sytuacjach ekstremalnych. Taką sytuacją jest porażka. Postanowiłem prześledzić, jak kandydaci dają sobie radę z porażką i to mi pozwoli dowiedzieć się czegoś więcej o ich charakterach, czyli o naszych narodowych. Jan Pyszko ( 0,07%) trochę się dziwi , trochę martwi a trochę straszy: "Teraz Polska musi liczyć tylko na siebie" . Jak my sobie damy radę bez pana Jana Pyszki? Acha i bez Polonii, bo "Polonia będzie musiała przemyśleć swój stosunek do ojczystego kraju... 500 mln dolarów , które trafiły do Polski w ciągu ostatnich 25 lat, były zbyteczne". Straszy nas też Janusz Korwin- Mikke: "myślę, że po bankructwie tego ustroju, które nie jest takie odległe, pogadamy inaczej". Pan Janusz jest człowiekiem myślącym logicznie aż nadto i ta logika przeszkadza mu w obserwacji naszego narodu, który często jest nielogiczny. Ale taki jest. Pan Stanisław Tymiński rymuje "tryumfowała prasa i kasa". Ten pogląd jest bliski wielu przegranym. "Sondaże mnie załatwiły" - tak uważa i Andrzej Lepper, i Liwiusz Ilasz, i Jarosław Kalinowski, i Adam Słomka (0,06%) , który wyraźnie wyróżnia się optymizmem wśród całej stawki przegranych: "cel minimum został osiągnięty, a uzyskany wynik stanowi dobry początek do następnej kampanii". Jeśli już jesteśmy przy optymizmie, to nasi piłkarze zakwalifikowali się do finału Mundialu! Troszkę dzięki Holendrom, ale zawsze. W czasie wyborów parlamentarnych nasze siatkarki obroniły tytuł Mistrzyń Europy, a teraz taka przyjemność. Trzeba u nas organizować wybory, kiedy w sporcie dzieją się jakieś ważne wydarzenia, bo widocznie przynosi nam to szczęście. Olimpiada odbywa się co cztery lata, tak jak wybory parlamentarne, więc może by tak w tym samym czasie? A jeśli wybory przedwczesne, to może w czasie olimpiady zimowej? Jak by to ładnie brzmiało, gdyby Prezydent ogłosił: "Rozwiązuję parlament, bo zbliża się zimowa olimpiada i potrzebujemy sukcesów". Wtedy, jakbyśmy nie wybrali, wyborczo będziemy mieli przyjemność. Sportową. Kończę. Możliwe, że ten felieton jest nie bardzo zabawny. Specjalnie. Donald Tusk bowiem obiecał nam wczoraj, że kampania przed drugą turą będzie z uśmiechem. A co za dużo, to niezdrowo. Krzysztof Piasecki