Zacznijmy jednak od początku. Ostrołęka C miała być blokiem węglowym o mocy 1000 MW. Wartość tej inwestycji oszacowano na 6 mld zł. Projekt miały realizować Enea i Energa. Generalnym wykonawcą bloku zostało konsorcjum spółek GE Power i Alstom Power Systems. Budowa ruszyła pod koniec 2018 roku, choć inwestycja nie miała zapewnionego pełnego finansowania. Banki bowiem są bowiem w coraz mniejszym stopniu skłonne inwestować w "brudną" energię. W czwartek wieczorem Enea i Energa ogłosiły jednak, że zawarły porozumienie, na mocy którego zawiesiły finansowanie projektu budowy nowego bloku węglowego. Tłumaczyły to potrzebą przeprowadzenia analiz w zakresie dalszych działań oraz finansowania projektu. Spółki podały, że zbadają parametry techniczne, technologiczne, ekonomiczne i organizacyjne inwestycji przy uwzględnieniu polityki unijnej wobec sektora energetycznego. Projekt obciąża wycenę Energi Analitycy oceniają, że odejście od węgla w przypadku tego projektu byłoby bardzo dobrym krokiem. - Według mojej wyceny projekt Ostrołęka C jest wart minus 3,67 mld zł, ze względu na to, że jest oparty na węglu, ale też z uwagi na rynek energii w Polsce. Zakładam, że ceny w kraju będą spadać w miarę wygaszania starych nieefektywnych bloków węglowych - powiedział Interii Bartłomiej Kubicki, analityk Societe Generale. Szacuje on, że inwestycja ta obniża wycenę akcji Energi o 6,6 zł. Według eksperta, rezygnacja z węgla przy tym projekcie powinna skłonić Orlen do podwyższenia ceny w wezwaniu na Energę. - Choć moim zdaniem koncern powinien ją podnieść nawet przy założeniu realizacji inwestycji w obecnej formule. Bo 7 zł za akcję, jakie oferuje w wezwaniu, to bardzo mało - uważa analityk. - Ja wyliczyłem cenę docelową Energi na 7,7 zł, przy założeniu 20-proc. dyskonta dla udziałów mniejszościowych. Biorąc pod uwagę, że Orlen chce kupić większość, tego dyskonta już nie ma. Więc wycena wyniosłaby ok. 9 zł. To jest cena, od której powinno się wyjść - powiedział Kubicki. Przekonywał, że przestawienie Ostrołęki na gaz dodatkowo podniosłoby wycenę o kilka złotych na akcję. Oczywiście należy tu również uwzględnić także kilka niewiadomych, które mogłyby mieć negatywny wpływ na wycenę. - Po pierwsze, nie wiemy, czy projekt zostanie zdjęty, czy nie. Nie znamy konsekwencji, jakie wiązałyby się ze zmianą planów. Jakie koszty zostały poniesione, jakie są do poniesienia, jeśli chodzi o głównych wykonawców i podwykonawców. Jakie będą kary za zerwanie umowy, a jakie za niedostarczenie mocy na rynku mocy. Jest sporo niewiadomych. Ale nawet gdyby wpływ tych negatywnych czynników wycenić na - powiedzmy - 3 zł na akcję, ostateczna cena powinna być i tak wyższa niż oferowana obecnie przez PKN - informował. Oczywiście decyzja o budowie bloku opalanego gazem oznaczałaby wydłużenie harmonogramu inwestycji. Byłby to przecież zupełnie nowy projekt. - Myślę, że ubieganie się o pozwolenia potrwałoby rok - dwa lata, przetarg - kolejne dwa lata, a sama budowa około czterech lat. Czyli realnie inwestycja mogłaby być gotowa najwcześniej w 2028 r. - szacuje Kubicki. Tymczasem blok węglowy miał być gotowy w 2023 r. Rządzący powoli miękną Czas dominacji węgla powoli się kończy. Polityka klimatyczna nie pozostawia złudzeń - miks będzie musiał się zmienić. Czeka nas transformacja energetyczna. Od zmian nie ma już odwrotu. Wydaje się, że politycy pogodzili się z tą myślą, bo od pewnego czasu coraz wyraźniej dają sygnały, że węgiel może nie być najlepszym wsadem dla nowego bloku. Wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin mówił niedawno w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej", że od czasu podjęcia decyzji i realizacji projektu w Ostrołęce radykalnie zmieniło się otoczenie rynkowe. Wskazywał na unijną politykę klimatyczną, w której nie ma miejsca na węgiel. Mówił o problemach z finansowaniem inwestycji węglowych. Jednocześnie, przywołując podpisaną niedawno umowę na budowę bloków gazowych w elektrowni Dolna Odra, mówił: "na pewno jest to kierunek, w którym chcielibyśmy podążać". Przekonywał, że gaz jest dostępny, mniej emisyjny i w ostatecznym rozrachunku daje tańszą energię. I mimo zapewnień wicepremiera, że węgiel pozostanie nadal ważnym surowcem energetycznym, od którego szybko nie odejdziemy, trudno oprzeć się wrażeniu, że wszystko idzie w kierunku przestawienia ostrołęckiej inwestycji na gaz. Również Piotr Naimski, pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej, mówił niedawno, że kwestia ewentualnej zmiany paliwa dla bloku w Ostrołęce jest dyskutowana w gronie interesariuszy projektu. Natomiast marszałek województwa mazowieckiego Adam Struzik (PSL) apelował wprost, by zamiast węglowej elektrowni Ostrołęka C zbudować dwa bloki gazowe po 550 MW. Orlen nie mówi wprost Prezes Orlenu Daniel Obajtek, wypowiadał się dotychczas bardzo ostrożnie. Nie przesądzał, czy blok pozostanie węglowy, czy też zostanie przestawiony na gaz. Zapewniał, że spółka prowadzi w tym obszarze wiele analiz. - My robimy swoje analizy, przygotowujemy do swojej wizji w tym zakresie, ale musimy najpierw przejąć Energę - mówił. Po tym jak Enea i Energa poinformowały o zawieszeniu finansowania projektu, Prezes płockiego koncernu pochwalił jednak decyzję spółek, podkreślając, że była ona słuszna. - Jako podmiot, który ogłosił wezwanie na zakup akcji Grupy Energa, nie mamy wątpliwości, że inwestycja w Ostrołęce będzie realizowana. Analizujemy jednak różne warianty tego projektu, tak aby wpisywały się w strategię Orlenu - poinformował. Otwartym pozostaje pytanie o samą strategię. Obecna obowiązuje do 2022 r., ale spółka zapowiadała, że zostanie odświeżona. Nowy dokument ma zostać zaprezentowany do końca grudnia. Rynek czeka na sygnały od spółki, tym bardziej że ta w ostatnim czasie potrafiła zaskakiwać. Zapowiedziała już przejęcie Lotosu, Ruchu, a na koniec Energi. Jednocześnie prezes PKN sygnalizował, że to nie koniec akwizycji. Ostatnio w mediach pojawiły się nieoficjalne informacje, że Orlen być może byłby gotów włączyć do grupy również PGNiG. Gdyby taki scenariusz się potwierdził, przejście na gaz w Ostrołęce byłoby jeszcze bardziej uzasadnione. I wtedy z pewnością wpisywałoby się w strategię firmy. Monika Borkowska