27-letni Anthony Clarke zeznał, że Monika Szmecht na kilka godzin przed śmiercią wymusiła od niego kwotę 1000 funtów. Zgodził się na zapłacenie tej sumy, ponieważ Polka szantażowała go, że zgłosi na policję jego agresywne zachowanie. Brytyjczyk przyznał też, że spotkał ofiarę 11 czerwca 2007 roku około godziny 16.30. Podwiózł ją jednak tylko do supermarketu należącego do sieci Asda i tam zostawił. Później już jej nie widział. Powiedział także, że jest przekonany, iż na pomysł szantażu wpadł nowy chłopak Moniki, John McMinn, który jego zdaniem jest powiązany ze światem przestępczym. Na pytanie obrońcy, czy ma związek z morderstwem - zaprzeczył. W czasie kolejnego dnia procesu, który toczy się od trzech tygodni przed Sądem Królewskim w Liverpoolu, okazało się też, że dziewczyna zgłaszała wcześniej na policję agresywne zachowanie Brytyjczyka. Miała złamaną rękę i mówiła, że Clarke straszył ją, że spali jej mieszkanie. 11 czerwca miała powrócić na komisariat, aby złożyć oficjalne zawiadomienie. Zdaniem oskarżonego, kobieta wybrała jednak gotówkę, którą miał jej tego dnia przekazać. "Nie jestem osobą agresywną, nigdy nie uderzyłem żadnej kobiety" - mówił Clarke. Oskarżony przyznał się, że kłamał po zatrzymaniu. Dodał, że był wtedy pod wpływem kokainy i spotkał się tego dnia ze swoim znajomym, 29-letnim Philipem Savinem, który ukrywał się przed policją. Powiedział, też że Philip Savin i David Clarke, początkowo również oskarżeni o morderstwo Moniki, chcieli złożyć fałszywe zeznania, żeby uniknąć kary. 27-letni Anthony Clarke jest byłym żołnierzem. Został jednak dyscyplinarnie usunięty z armii po trzech latach służby za posługiwanie się rzeczami pochodzącymi z kradzieży. Następnie podjął pracę taksówkarza. 11 czerwca 2007 roku 20-letnia Monika Szmecht, która pracowała w Anglii jako kelnerka, została porwana, wielokrotnie ugodzona nożem, a następnie oblana benzyną i podpalona. Resztką sił doczołgała do jednego z pobliskich domów, a następnie przewróciła się na jego progu. Załoga karetki pogotowia, która pojawiła się na miejscu zdarzenia zeznała, że w momencie znalezienia Monika "wciąż się tliła". Zdołała jednak przekazać im dane sprawcy. Wskazał na swojego byłego narzeczonego Anthonego Clarka. Zmarła dwie godziny później w Whiston Hospital. Iwona Kadłuczka - Goniec.com