W czwartek Arabski, kandydat na ambasadora w Madrycie, spotkał się z sejmową komisją spraw zagranicznych, która ma zaopiniować jego kandydaturę. B. szefowa MSZ Anna Fotyga przekonywała, że Arabski nie powinien zostać ambasadorem w Madrycie. "Pan był osobą, która doprowadziła do poważnego uszczerbku w funkcjonowaniu konstytucji w Polsce, to pan - jako urzędnik - podważał konstytucyjne uprawnienia, prerogatywy głowy państwa, mówię m.in. o pana skandalicznych wypowiedziach dotyczących samolotu prezydenta (Lecha Kaczyńskiego), jego narzędzi do reprezentowania Polski na zewnątrz" - podkreśliła posłanka PiS. Jak oceniła, Arabski po katastrofie smoleńskiej w 2010 r. reprezentował "tak naprawdę interesy strony rosyjskiej". - Pan nie potrafił zadbać o bezpieczeństwo głowy państwa, nie ma (więc) żadnych gwarancji, że zadba pan o bezpieczeństwo głowy państwa, kiedy będzie odwiedzała Hiszpanię - mówiła Fotyga. Według niej, zachowanie Arabskiego - jako szefa KPRM - wskazywało "co najmniej na skrajną niekompetencję". Poseł PiS Witold Waszczykowski zapowiedział, że jego partia będzie apelowała do prezydenta Bronisława Komorowskiego, aby wstrzymał podpis pod nominacją dla Arabskiego, do czasu wyjaśnienia "ciągnącego się na za nim (Arabskim) ogona prawnego". - Czy przeżywa pan jakąś refleksję w związku ze swoim zachowaniem od lat, ponieważ w powszechnym odczuciu w Polsce, jest pan odbierany jako ikona wojny rządu z prezydentem Lechem Kaczyńskim - mówił Waszczykowski. "Arabski nie jest oskarżony, więc..." Arabskiego bronił wiceszef komisji Robert Tyszkiewicz (PO). - Budowanie pajęczyny podejrzeń wobec kandydatury ministra Arabskiego jest nieuprawnione - ocenił. Jak podkreślił, Polska jest demokratycznym państwem prawa i "warto powiedzieć, że w rozumieniu prawa minister Arabski nie jest ani podejrzany ani oskarżony". - W rozumieniu prawa składa, jako świadek, zeznania jak wielu innych urzędników. Wszelkie oskarżenia, które tutaj padają są oskarżeniami politycznymi - mówił Tyszkiewicz.Według niego, doświadczenie Arabskiego jako szefa kancelarii premiera nie budzi wątpliwości, jeśli chodzi o rozeznanie kwestii dyplomatycznych czy organizacji wizyt międzynarodowych. - Osoba, która przez pięć lat pełniła funkcję szefa kancelarii premiera ma wystarczające rozeznanie w sprawach dyplomacji. Kwestionowanie tego jest wyrazem złej woli politycznej - dodał poseł Platformy. Arkadiusz Mularczyk (Solidarna Polska) wnioskował, by komisja zawiesiła zajmowanie się kandydaturą Arabskiego i wystąpiła do prokuratury o doręczenie orzeczenia sądu ws. wznowienia śledztwa dot. nieprawidłowości w przygotowaniu przez osoby cywilne wizyt w Katyniu 7 i 10 kwietnia 2010 r. "Z powrotem ściągać pana Arabskiego..." Według Mularczyka gdyby Arabski stał się podejrzanym w tej sprawie "byłoby niedobre dla polskiej dyplomacji, gdyby trzeba było w trakcie kadencji z powrotem pana Arabskiego ściągać". Komisja w głosowaniu nie zgodziła się na wniosek Mularczyka. Obecny na posiedzeniu szef MSZ Radosław Sikorski w reakcji podkreślił, że dyplomaci i ambasadorowie otrzymują immunitet, ale tylko i wyłącznie w państwie przyjmującym, a nie wobec polskich instytucji. Zaznaczył, że śledztwa smoleńskie dotykają pracowników wielu ministrów, także wielu pracowników MSZ w centrali jak i na placówkach. - Chciałbym zaręczyć komisji, że prokuratura nie miała najmniejszych kłopotów ze skontaktowaniem się czy z zawezwaniem i uzyskaniem wyjaśnień ze strony któregokolwiek pracownika MSZ i ręczę, że tak będzie nadal - zapewnił. Po Sikorskim głos zabrał Antoni Macierewicz (PiS). - Pan będzie wezwany do sądu jako podejrzany. Nie ma wątpliwości. Albo odbędzie się to na wniosek prokuratury, albo osób pokrzywdzonych, czyli rodzin osób poległych pod Smoleńskiem - zwrócił się do Arabskiego.