Wraz z początkiem marca nastał początek meteorologicznej wiosny. Synoptycy podsumowują temperatury, jakimi uraczyła nas tegoroczna zima, a firmy odpowiedzialne za oczyszczanie miasta powoli - bo gotowość zimowa jeszcze trwa - podliczają wydatki na utrzymanie stanu dróg i chodników. I chociaż tegoroczna zima była najcieplejszą w Polsce, odkąd prowadzone są pomiary, a przez to nie miała szansy zaskoczyć drogowców, to nie przekłada się to w prosty sposób na oszczędności w kasie. Drogie zero na termometrze O koszt wydatków na utrzymanie prawidłowego stanu dróg i chodników w zimie zapytaliśmy w urzędach dużych polskich miast. I tak zimowy budżet Warszawy to ok. 100 mln złotych. Aż 80 mln zł z tej kwoty miał do dyspozycji na sezon zimowy 2019/2020 Zarząd Oczyszczania Miasta. To pieniądze przeznaczone zarówno na działania na 1500 km ulic, jak i ponad 3 mln m2 chodników i przystanków. Do końca lutego wydatki zimowe Zarządu Oczyszczania Miasta na działania na ulicach i chodnikach wyniosły 22,5 mln zł. Urzędnicy podkreślają jednak, że ostateczne podsumowanie będzie możliwe dopiero w połowie kwietnia, kiedy kończy się sezon. Dla warszawskich służb oczyszczania miasta trwa on umownie pół roku - od 15 października do 14 kwietnia następnego roku, wyjaśniają nam urzędnicy warszawskiego Ratusza. Mniej sroga dla budżetu okazała się zima w Krakowie. Do tej pory sezon zimowy w stolicy Małopolski kosztował Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania 7,1 mln zł. Trudno jednak z góry oszacować środki na ten cel, bo plan to jedno, a to co przyniesie pogoda - drugie. - Zima kosztuje ok. 25 mln złotych, ale to zależy od wielu czynników. Bywały lata, kiedy kosztowała 10 mln, a bywały takie, kiedy trzeba było wydać 35 mln. Najgorsza z punktu widzenia kosztów jest temperatura zero stopni i wilgoć. Ulica zamarza i odmarza i tak w kółko. To trzeba wtedy ciągle solić. Koszt dobowy takiej aury to nawet ok. 2 mln złotych - tłumaczy w rozmowie z Interią Piotr Odorczuk, rzecznik prasowy Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania w Krakowie. I jak dodaje, trudno oszacować budżet, bo pieniądze na zimę i pieniądze na oczyszczanie miasta wchodzą w skład jednego zadania - utrzymania czystości w mieście, które w Krakowie jest zakrojone na ok. 70 mln złotych. W Gdańsku gotowość zimowa obejmuje okres od 15 października do 30 kwietnia. Na podsumowanie tegorocznej zimy jeszcze za wcześnie, ale Gdański Zarząd Dróg i Zieleni przekazał Interii informacje o dotychczasowych wydatkach. W lutym 2020 r. utrzymanie zimowe kosztowało 1,67 mln zł. Akcje prowadzono 9 razy. Dla porównania, luty 2019 kosztował 3,36 mln złotych, a w 2018 roku - 7,62 mln złotych. Tańszy okazał się także tegoroczny styczeń w Gdańsku - utrzymanie zimowe kosztowało 1,44 mln złotych, podczas gdy rok temu było to 7,81 mln zł, a dwa lata temu - 5,5 mln zł. - Należy podkreślić, że choć zima kojarzy nam się z opadami śniegu to utrzymanie zimowe należy postrzegać szerzej. W porównaniu do poprzednich dekad mamy co prawda do czynienia z mniejszą ilością opadów śniegu, jednak narasta szereg zagrożeń związanych z wahaniami temperatur oraz nasilaniem się zjawiska przejścia temperatur przez "0" (w dzień temperatura jest dodatnia, a w nocy spada poniżej zera). Towarzyszy temu zamarzanie nawierzchni, które stanowi największe zagrożenie dla bezpieczeństwa kierujących. Takie pozornie korzystne warunki - brak opadów śniegu, wymusiły na zarządcach dróg wzmożoną czujność i konieczność niemal codziennych działań, których celem jest zabezpieczenie dróg przed śliskością i zapewnienie bezpieczeństwa ich użytkownikom - wyjaśnia Interii Magdalena Kiljan, rzecznik prasowy Gdańskiego Zarządu Dróg i Zieleni. Na podsumowanie finansowe do kwietnia czeka także Wrocław. W stolicy Dolnego Śląska sezon zimowy 2019/2020 trwa pięć miesięcy i zakończy się 31 marca, wiemy jednak jakie kwoty ujęto w umowach zawartych między miastem a spółką Ekosystem, która jest odpowiedzialna za utrzymanie czystości we Wrocławiu. "Planowany koszt 1 m-ca zimowego, tj.: miesięczny koszt gotowości technicznej wykonawców, zimowe utrzymanie jezdni, zamiatanie jezdni, zimowe utrzymanie chodników, ciągów pieszo-rowerowych, parkingów, wydzielonych ścieżek rowerowych i przystanków wynosi: 3.875.221,55 zł brutto, tj. 19.376.663,00 zł brutto za cały sezon zimowy" - dowiadujemy się z informacji przesłanej przez Ekosystem. We wskazanej kwocie mieście się zimowe utrzymanie jezdni rozliczane dwuskładnikowo. Jeden składnik to ryczałt za gotowość techniczną, a drugi - wynagrodzenie za faktycznie przeprowadzone akcje na drodze i prace wykonywane w technologii zamiennej, np. zamiatanie jezdni, kiedy nie pada śnieg. Kto oszczędzi? Chociaż brak śniegu nie przekłada się w prosty sposób na oszczędności, a zamiast odśnieżania wykonywane są inne prace na ulicach, to jednak spadek wydatków na prawidłowe utrzymanie dróg i chodników jest widoczny w miastach, które przysłały odpowiedzi. To, że oszczędzili wszyscy, nie jest już jednak takie oczywiste. - Miasto zaoszczędziło na ciepłej zimie, ale my jako firma - nie. Proszę sobie wyobrazić, że zaprasza pani na obiad gości, kupuje wszystkie składniki potrzebne do ugotowania obiadu, a nikt nie przychodzi. Czy zaoszczędziła pani? Nie. W tym przypadku działa to na tej samej zasadzie. My musimy być gotowi do zimy. Kupiliśmy 13 tys. ton soli. Większość nie została wykorzystana. Można powiedzieć, że została zaoszczędzona w tym sensie, że można będzie ją wykorzystać w przyszłym roku. Ale w tym roku? Miasto opłaca faktury, w zależności od tego, czy pługi i piaskarki wyjechały na ulice i czy wykonano zadanie, a jeżeli nie wyjechały, a my byliśmy w stanie gotowości, to nikt nam na to nie zapłaci - wyjaśnia Piotr Odorczuk, rzecznik prasowy Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania w Krakowie. Także w Warszawie firmy realizujące działania otrzymują wynagrodzenie tylko za konkretne, wykonane prace. We Wrocławiu umowa ze spółką odpowiedzialną za utrzymanie czystości w mieście zakłada ryczałt za gotowość techniczną. Wiele zależy więc od tego, w jaki sposób skonstruowane są zapisy umowne. A zamiast odśnieżania można wykonywać prace w technologii zamiennej, czyli czyścić i zamiatać jak wiosną czy latem. - W gotowości było 266 jednostek do pracy w zimie, w tym 67 solarek z pługami. To akurat nie jest problem, bo jednostki są wielofunkcyjne, a zamontowanie pługu do samochodu to kwestia 20 minut. Ale to nie jest tak, że samochody stoją i czekają. Były wykorzystywane do innych zadań - przyznaje Piotr Odorczuk. Na co pieniądze z oszczędności? - Jeżeli mniej wydamy na odśnieżanie w zimie, to więcej przeznaczymy na sprzątanie wiosenno-letnio-zimowe. Już teraz rozpoczęliśmy sprzątanie pozimowe, bo jest ciepło. Na ulice wyjechały oczyszczarki i rozpoczęły się prace manualne - wyjaśnia rzecznik krakowskiego MPO. W podobny sposób przesuwa się oszczędzone środki w innych miastach. "Regułą jest, że kwota, która zostaje, trafia do puli środków zarezerwowanych na działania w czasie kolejnej zimy, która według kalendarza zaczyna się w IV kwartale tego roku" - wyjaśniają urzędnicy warszawskiego Ratusza, a dyrektor Zarządu Oczyszczania Miasta, Tadeusz Jaszczołt wskazuje, że Warszawa ma mnóstwo potrzeb, niemniej miasto brudzi się cały rok, nadwyżka z zimy mogłaby być przeznaczona na przykład na działania związane z utrzymaniem czystości. - Mycie ulic pozytywnie wpływa na poprawę jakości powietrza, czyli zdrowie i komfort życia mieszkańców - mówi. - Jeśli w grudniu okaże się, że są oszczędności wynikające z zimowego utrzymania, pieniądze przeznaczone zostaną na bieżące utrzymanie dróg - wskazuje Magdalena Kiljan, rzecznik prasowy Gdańskiego Zarządu Dróg i Zieleni. Mowa o grudniu, bo w roku budżetowy wchodzą dwie zimy i dopiero w grudniu będzie wiadomo, jak sroga okaże się ta kolejna. Dominika Pietrzyk