Przysłowy cień peerelu wisi nad nami od roku '89 - symbolicznej przełomowej daty zakończenia się reżimu komunistycznego w polsce. Moje pokolenie (jak przeczytałem) zostało kiedyś ochrzczone - pokoleniem orenżady w proszku (co prawda pamiętam ten "najpój" jak przez mgłę - albowiem byłem wtedy jeszcze dzieckiem), aczkolwiek jest mi on znany. I nie chodzi tu tylko o żółte palce ;) - orenżadę w proszku się "wylizywało" z opakowania - broń Boże nie piło! - ale o pewien symbol czasów. Reżim komunistyczny nie dał się we znaki tak bardzo mojemu pokoleniu - i jedyne rzeczy jakie pamiętam to właśnie takie orężady w proszku, czy brak ulubionych farbek plakatowych w sklepie... Co jednak nie zmienia faktu - że wisi nad nami czarne słońce peerelu, w którego cieniu nasze pokolenie żyć musi - tak nie podcina się korzeni - ale niech nam te korzenie nie przeszkadzają w naszym rozwoju. Kńcząc mój mały manifest pokoleń z zakresu osiemdziesiatych, zapraszam do dyskusji na ten temat - pogadajmy o peerelu. Olus