FDA, czyli amerykańska Agencja do spraw Żywności i Leków w końcu musiała ulec głosom kobiet, które zdecydowały się na wszczepienie implantów piersi, a potem zachorowały na raka. Od teraz, na opakowaniu, w którym sprzedawane są implanty, będzie musiała znaleźć się informacja o ryzyku choroby nowotworowej. FDA wymusi na producentach implantów piersi umieszczanie ramki z informacją o możliwych powikłaniach. To najsilniejsze narzędzie, jakim dysponuje agencja. Dzięki temu pacjentki dowiedzą się, że implanty nie są wszczepiane na całe życie, a ich umieszczenie w piersiach może pociągać za sobą ryzyko kolejnych zabiegów w przyszłości. Przede wszystkim jednak, producenci muszą informować o ryzyku wystąpienia rzadkich odmian chłoniaków, a także wzmożonym zmęczeniu, bólach stawów i kości, które pojawiają się po zabiegu. Agencja sugeruje też, by pacjentka zainteresowana powiększeniem piersi przy użyciu implantów otrzymywała - razem z produktem - listę pytań i wątpliwości, które mogłaby zgłosić swojemu lekarzowi, aby uzyskać więcej informacji na temat zarówno samego zabiegu, jak życia z implantami piersi. Lista ta ma zostać ułożona na podstawie dolegliwości, z jakimi borykały się kobiety, które zdecydowały się na podobny zabieg wcześniej. W ten sposób FDA uległo naciskom setek amerykańskich kobiet, które powiększyły piersi przy użyciu implantów, a potem cierpiały na dolegliwości, których wcześniej nie były świadome. Pod petycją do FDA podpisało się aż 70 tys. Amerykańskich kobiet. Temat był też mocno dyskutowany w mediach społecznościowych.