24 lutego w Ukrainie wybuchła wojna. Od tego czasu sytuacja na polu walki kilka razy się zmieniała - raz na korzyść Rosjan, innym razem na korzyść Ukraińców. Równolegle do tych działań toczą się zabiegi dyplomatyczne, w które angażują się kolejne kraje. Obok tego są sankcje, którymi Europa Zachodnia objęła nie tyle Rosję, co Rosjan i tamtejszą gospodarkę. Wewnętrznie kraj jest podzielony. Z sondażu z 24 lutego przeprowadzonego przez "Centrum Lewada" wynika, że 45 proc. Rosjan popiera działania swojego kraju w Ukrainie, a 40 proc. jest im przeciwnych. Na ulicach rosyjskich miast dochodzi do protestów, których konsekwencją są aresztowania manifestantów. Kto może zakończyć wojnę w Ukrainie? Wojna przybiera więc różne wymiary, a choć wywołał ją jeden człowiek - Władimir Putin - to zakończyć mogą ją inni. Czy decydujący wpływ będą mieli rozwścieczeni miliardowymi stratami oligarchowie? A może zwykli Rosjanie, którzy się zbuntują? A może jednak Zachód, którego sankcyjne narzędzia okażą się dla Putina nie do zniesienia? A może najbliżsi doradcy rosyjskiego przywódcy powiedzą "dość"? Te pytania zadaliśmy prof. Włodzimierzowi Marciniakowi, polskiemu sowietologowi i rosjoznawcy, byłemu ambasadorowi Polski w Federacji Rosyjskiej (2016-2020.) - Putin na pewno zabezpieczył się przed jakimiś próbami nacisku własnego otoczenia, czego dobitnym przykładem było poszerzone posiedzenie Rady Bezpieczeństwa. Putin wyraźnie brał tych ludzi za zakładników swojej polityki. Wątpię, by mógł tam powstać jakikolwiek bunt. Tym bardziej, że do końca nie wiemy, jakie cele wojskowo-polityczne przyświecają tej kampanii. Przypuszczam, że po siedmiu dniach tej kampanii będą w Moskwie wyciągać jakieś wnioski - uważa prof. Marciniak. Atomowy szantaż Władimira Putina Sytuacja jest skomplikowana, bo wojna ma miejsce na terytorium Ukrainy, ale Putin raz po raz wspomina o możliwości sięgnięcia po "narzędzia, jakich świat nie widział". Mówi o broni jądrowej, która jest zagrożeniem nie tylko dla Ukrainy, ale całego świata. - Putin często stosuje szantaż atomowy, jak to powiedział Dmitrij Muratow, "wymachuje bombą atomową jak breloczkiem do kluczy drogiego samochodu". Trudno powiedzieć, na ile ludzie z jego otoczenia oceniają to jako poważne zagrożenie. Nie wiem, czy wobec tego coś zrobią, żeby zahamować prezydenta - zastanawia się prof. Marciniak. - To jest dwór, tam się toczy pewna gra, walka o wpływanie na jego decyzje. Może Stalin podejmował całkowicie jednoosobowo swoje decyzje, a wszyscy jego najbliżsi współpracownicy drżeli ze strachu, że zostaną wyprowadzeni pod konwojem. W pozostałym okresie była jednak jakaś dyskusja. Wspomniane posiedzenie Rady Bezpieczeństwa pokazuje, że dominuje tam strach motywowany względami własnej wygody, a nie ślepe zapatrzenie w Putina - uważa. Generałowie ważniejsi od oligarchów Kluczową rolę, obok doradców politycznych i najwyższych urzędników państwowych, mają w Rosji osławieni oligarchowie. To jedni z najbogatszych ludzi świata, którzy dzięki współpracy z Putinem są tak wpływowi. A Putin, dzięki ich pieniądzom, jest tak silny. - Oligarchowie wiedzieli, że Rosja straci gospodarczo. Może do końca nie uwierzyli w słowa o druzgocących sankcjach, które spadną na Rosję, ale je słyszeli. Musiało to zostać wzięte pod uwagę - mówi nam prof. Marciniak, ale zwraca uwagę, że to nie oni są dziś najważniejsi w kremlowskiej układance. - Kiedy toczy się wojna, to nie oligarchowie decydują, ale generałowie. To ich postawa może być decydująca - podkreśla rozmówca Interii. - Logika działania Putina jest taka, że jak się nie udaje, to trzeba jeszcze bardziej nacisnąć. W najbliższym czasie nie należy się więc spodziewać jakiejś zmiany. Poczekajmy, może za kilka dni coś się w tej sytuacji przełamie - tonuje prof. Marciniak. Nieformalny sojusz rosyjskich aktywistów Tymczasem na ulice wielu rosyjskich miast wychodzą kolejni demonstranci. Muszą oni wiedzieć, że Rosja bezprawnie zaatakowała Ukrainę. Kłóci się to np. z przekazem rosyjskich żołnierzy, którzy schwytani przez Ukraińców przekonują, że sądzili, że są na ćwiczeniach na Krymie. Tymczasem znani rosyjscy aktywiści zawiązują nieformalny sojusz, który sprzeciwia się wojnie na Ukrainie. Wśród nich jest m.in. były szachowy mistrz świata Gary Kasparow. - Na pewno sprzeciw w społeczeństwie rosyjskim jest duży, sądząc po liczbie osób podpisujących petycje, uczestniczących w manifestacjach. Pojawiają się informacje o 1000, 1800 osobach zatrzymanych każdego dnia. To dużo, jak na apatyczne do tej pory społeczeństwo rosyjskie - uważa prof. Marciniak. Zdaniem naszego rozmówcy wpływ na zakończenie wojny będzie miała "kombinacja czynników zewnętrznych i wewnętrznych". - Ale przede wszystkim skala i skuteczność oporu Ukraińców. Toczy się wojna i decydują argumenty militarne. To najistotniejsze - podkreśla. Łukasz Szpyrka