Przewieziono ich samolotem, którym wracał po krótkiej wizycie w Afganistanie dowódca Wojsk Lądowych gen. Waldemar Skrzypczak, który na miejscu sprawdzał nastroje wśród żołnierzy. Towarzyszył mu dowódca 6. Brygady Desantowo-Szturmowej z Krakowa, której częścią jest bielski batalion, gen. Jerzy Wójcik. - Jeśli chodzi o nastroje żołnierzy, to ich duch bojowy oceniam bardzo wysoko. Podobnie oceniają nas Amerykanie. Pobyt w bazie Wazi Khwa (w której służyli żołnierze wnioskujący o wcześniejszy powrót) przekonał mnie, że nie możemy mówić o żadnym buncie - powiedział gen. Skrzypczak. Przypomniał, że podjęto działania mające na celu dopancerzenie pojazdów humvee (hummer), zwłaszcza podłóg. - Zwróciliśmy się w tej sprawie do naszych amerykańskich sojuszników. Do czasu aż to zostanie zrobione, hummery będą wspierane przez Rosomaki - zapowiedział gen. Skrzypczak. Dowódca Wojsk Lądowych kilkanaście dni po przejęciu przez Polską Grupę Bojową odpowiedzialności za wykonywanie zadań w dwóch prowincjach - Ghazni i Paktita, sprawdzał także przygotowanie żołnierzy do działania. Przywiózł im sprzęt, o który wnioskowali, m.in. lornetki, a także nowe typy noktowizorów, które mają być testowane. 11 żołnierzy, którzy złożyli wnioski o wcześniejszy powrót do kraju, swoją decyzję motywowali obawą o własne bezpieczeństwo, wynikającą ze zbyt słabego opancerzenia samochodów typu Hummer, którymi mieli m.in. jeździć na patrole. Nasz kontyngent dysponuje ok. 120 takimi pojazdami, dostarczonymi przez amerykańskie wojsko. Wszystkie mają drugą klasę opancerzenia. Żołnierze we wnioskach o wcześniejszą rotację deklarowali, że do czasu powrotu do kraju będą wykonywali powierzane im zadania. Dlatego, jak spekulują wojskowi, trudno im będzie postawić zarzut niewykonania rozkazu. Śledztwo, obecnie "w sprawie", a nie "przeciwko", prowadzi żandarmeria wojskowa. Wyjaśniana ma być m.in. rola poszczególnych osób w przygotowywaniu wniosków. Sprawa zaczęła się od rozmowy, w której dwóch podoficerów namawiało innych żołnierzy do złożenia próśb o powrót do kraju; posłuchało dziewięciu. Pięciu żołnierzy wystąpiło później z wnioskiem o wycofanie podań, ale wnioski nie zostały uwzględnione. Minister obrony Aleksander Szczygło uznał, że nie dostaną drugiej szansy, bo "jeśli ktoś raz się nie sprawdził, może w przyszłości zawieść innych". W Afganistanie służbę pełni obecnie ok. 1200 polskich żołnierzy. Stacjonują w kilku bazach, m.in. w Gardez, Sharanie, Wazi Khwa, Ghazni i Kabulu. Do ich zadań należy m.in. wzmacnianie sił państw sojuszniczych w zakresie konwojowania, obrony i ochrony obiektów oraz zabezpieczenia logistycznego, rozpoznanie terenu i obiektów, rozminowywanie terenu i szkolenie afgańskich sił bezpieczeństwa.