Pokaz filmu zbiegł się ze zbiorowym odejściem - z powodu niskich pałac - personelu medycznego dwóch dużych ośrodków hematologicznych w kraju i z nasilającą się tendencją do emigracji bułgarskich lekarzy. Mieszkający na stałe w Londynie bułgarski reżyser Ilian Metev pokazał oczami lekarza, pielęgniarki i kierowcy sofijskiej karetki pogotowia opłakany stan tego rodzaju pierwszej pomocy lekarskiej. Niskie płace, przestarzały sprzęt, częste dyżury, groźba napadów, zwłaszcza w dzielnicach romskich, są codziennością dla zespołów karetek i tylko nieliczne osoby na dłużej pozostają w tej pracy. Pokaz filmu i zwłaszcza jego międzynarodowe echo zmusiły władze Bułgarii do podjęcia działań w celu zreformowania systemu pogotowia ratunkowego. Minister zdrowia Desisława Atanasowa zainicjowała jego decentralizację i stworzenie kilku dzielnicowych ośrodków pogotowia w stolicy. Jego lekarzom podniesiono płace o 18 proc., ale wciąż są one o ok. 40 proc. niższe w porównaniu z wynagrodzeniem w szpitalach. Nie zmienia to jednak generalnie sytuacji w pozostałych częściach kraju, zwłaszcza w górskich regionach na południowym wschodzie, gdzie karetkom trudno dojechać. W miejscowości Dewin przy granicy z Turcją, gdzie na początku roku zamknięto szpital, karetki potrzebują prawie godziny na dojazd z najbliższego szpitala w Smolanie. Mieszkańcy, którzy od miesięcy protestują przeciwko tej sytuacji, mówią, że z jej powodu zmarło co najmniej pięć osób. Niskie płace i zbiurokratyzowany system ochrony zdrowia sprawiają, że lekarze bułgarscy masowo emigrują. Według rektora uniwersytetu medycznego w Warnie jedna trzecia absolwentów emigruje zaraz po ukończeniu studiów. Jak podaje Bułgarski Związek Lekarzy, w ostatnich trzech latach z kraju wyjechało ponad 1500 lekarzy i ponaddwukrotnie więcej pielęgniarek.