Jego zdaniem Rada Stała Episkopatu, która zbiera się w sobotę, powinna zająć stanowisko w sprawie taśm. Prokuratura w Toruniu odmówiła we wtorek wszczęcia postępowania, gdyż nie stwierdziła, by o. <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-tadeusz-rydzyk,gsbi,2669" title="Tadeusz Rydzyk" target="_blank">Tadeusz Rydzyk</a> popełnił przestępstwo znieważenia prezydenta lub narodu żydowskiego w swych wykładach ujawnionych przez "Wprost". - Trzeba widocznie było, żeby o. Rydzyk się upił i coś powiedział na prezydenta, wtedy ścigaliby go z urzędu, ale ponieważ powiedział na trzeźwo i jeszcze się do tego przyznał (...) to mu się odpuszcza - ocenił bp Pieronek. Biskup pytany o ewentualne stanowisko Kościoła, a szczególnie Rady Stałej Konferencji Episkopatu Polski wobec "taśm Rydzyka" po decyzji prokuratury powiedział, że "jest to problem moralny i trudno byłoby milczeć wobec tego wszystkiego". - Spodziewam się, że w jakiś sposób Episkopat zajmie stanowisko, bo to jest dla społeczeństwa w tej sytuacji bardzo potrzebne - dodał bp Pieronek. Zebranie Rady Stałej Konferencji Episkopatu Polski i biskupów diecezjalnych ma się odbyć w sobotę na Jasnej Górze. Wśród poruszanych tematów mają się znaleźć problemy związane z Radiem Maryja. Wcześniej rzecznik episkopatu ks. Józef Kloch informował, że na sobotnim zebraniu biskupi nie będą odnosić się do kwestii bezpośrednio dotyczącej wykładów dyrektora <a href="http://www.rmf.fm" target="_blank">Radia</a> Maryja, dopóki nie ma orzeczenia prokuratury w Toruniu w sprawie prawdziwości nagrań. Nagrania kwietniowych wykładów o. Rydzyka dla studentów Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu ujawnił w lipcu tygodnik "Wprost". Padają w nich m.in. stwierdzenia, że o. Rydzyk czuje się oszukany przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Według "Wprost", pod adresem żony prezydenta padły słowa zakonnika: "Ty czarownico! Ja ci dam! Jak zabijać ludzi, to sama się podstaw pierwsza". O. Rydzyk miał też powiedzieć, że "sprawa Jedwabnego służyła tylko temu, by środowiska żydowskie mogły wyłudzić od Polski 65 mld dolarów".