W Bagdadzie syreny alarmowe zawyły o godzinie 9. Obrona przeciwlotnicza otworzyła ogień. Pociski trafiały jednak przede wszystkim w cele usytuowane na obrzeżach miasta - informuje Przemysław marzec i Jan Mikruta, jedyni polscy dziennikarze w Bagdadzie. Noc natomiast, po serii dziennych bombardowań, minęła spokojnie w porównaniu do piątkowych nalotów (na Bagdad spadło wówczas ok. 1000 bomb i rakiet). Eksplozje było słychać głównie poza centrum miasta. W południowej części Bagdadu odcięto prąd. Dostawy energii przywrócono dopiero po kilkudziesięciu minutach.