Historia płk. Kuklińskiego nadawałaby się na scenariusz trzymającego w napięciu thrillera. Karierę rozpoczynał w Ludowym Wojsku Polskim, dosłużył się stopnia pułkownika, a do jego obowiązków należało między innymi przygotowywanie planów inwazji na Czechosłowację w 1968 r. Nie uwierzył w socjalizm Jednak socjalistyczna rzeczywistość nie przypadła do gustu Kuklińskiemu. Wychowany w socjalistycznej przedwojennej rodzinie, nie tak sobie wyobrażał Polskę pod rządami komunistów. Efektem rozczarowania był kontakt z CIA, amerykańskiej agencji wywiadowczej zaoferował swoje usługi podczas rejsu do Europy Zachodniej. Przez agentów amerykańskich został przyjęty z otwartymi rękoma, a przez ponad dziesięć lat tajnej współpracy Kukliński przekazał do USA kilkadziesiąt tysięcy tajnych dokumentów - wśród nich takie skarby jak np. plany użycia broni nuklearnej przez Związek Radziecki, dane techniczne czołgu T-72 i rakiet Strzała, rozmieszczenia radzieckich jednostek przeciwlotniczych na terenach Polski i NRD, metod stosowanych przez Armię Czerwoną w celu uniknięcia namierzenia jej obiektów przez satelity szpiegowskie i wielu innych. Kukliński wielokrotnie podkreślał, że działał z pobudek ideologicznych, a za swoją działalność nie przyjmował od CIA żadnych gratyfikacji. Zmuszony do ucieczki Misja pułkownika skończyła się w 1981 r. - namierzony przez kontrwywiad PRL, w awaryjnym trybie został przerzucony wraz z rodziną do Stanow Zjednoczonych. Przez wiele lat pełnił obowiązki doradcy w Pentagonie, w amerykańskiej armii również dosłużył się stopnia pułkownika. Tymczasem w Polsce został zaocznie skazany na śmierć i konfiskatę mienia za zdradę ojczyzny. Wyrok zmniejszono do 25 lat w 1990 r., a dopiero w 1995 r. uchylono go, ale śledztwo przeciwko niemu umorzono dopiero w 1997 r., po naciskach Białego Domu. Oficjalne uzasadnienie mówiło, że Kukliński działał w "stanie wyższej konieczności". Nie wrócił już z amerykańskiej emigracji, 11 lutego 2004 r. zmarł na udar mózgu w szpitalu w Waszyngtonie. Prochy jego i jego syna Waldemara, który zginął w latach 90. w niewyjaśnionych do dziś okolicznościach, spoczęły w Alei Zasłużonych na Wojskowych Powązkach w Warszawie. Bohater dla jednych... - Był to człowiek mający poczucie misji. On obawiał się że jeśli nie zmieni się polska polityka militarna, zakończy się to nuklearną zagładą Polski - mówi David Forden, który z ramienia CIA współpracował Kuklińskim. Były agent amerykańskiego wywiadu dodaje, że rola Kuklińskiego była ogromna. - My oczywiście mieliśmy inne źródła informacji - techniczne i ludzkie - na temat planów i możliwości wojskowych Układu Warszawskiego. Ale nie mieliśmy tak dogłębnych i precyzyjnych informacji, w porównaniu z tymi, które dostarczył Kukliński. On wysłał 40 tysięcy stron dokumentów, w większości ściśle tajnych, głównie dokumentów rosyjskojęzycznych, ale także i polskojęzycznych. Dokumenty stanowiły sedno naszego rozumienia tego, co dzieje się w Układzie Warszawskim. W podobnym tonie wypowiadają się zwolennicy Kukińskiego, widzący w nim bohatera, który przyczynił się do upadku komunizmu i triumfu Zachodu w zimnej wojnie. ... dla innych zdrajca Ale nie milkną też głosy, że postępowanie Kuklińskiego było zdradą polskiej racji stanu. Głosiciele tej tezy przypominają, że Kulkiński złożył przysięgę wojskową, którą później złamał. - Jeśli Kukliński jest bohaterem, co ma to znaczyć dla reszty żołnierzy, dla nas wszystkich? - pytał gen. Wojciech Jaruzelski. Podważana jest także wartość dokumentów, które pułkownik przekazał Amerykanom, pojawiają się nawet głosy, że Kukliński był podwójnym agentem, który tak naprawdę działał na rzecz ZSRR. A jak Wy oceniacie postępowanie Ryszarda Kuklińskiego? Zapraszamy do dyskusji.