Rzecznik olsztyńskiej policji powiedział RMF, że Gasiński zachowywał się spokojnie i nie stawiał oporu. W tej chwili jest on przesłuchiwany - wiadomo już, że czeka go tymczasowy areszt. 31 grudnia ubiegłego roku sąd wysłał za Gasińskim list gończy i nakazał go aresztować. Prokuratura oskarża Gasińskiego o nadużycia finansowe. Chodzi o wyłudzenie około 500 tysięcy złotych z firmy Inter Commerce, właściciela gospodarstwa w Klewkach. Gasiński nie przyznaje się do winy. - To bzdura. Wyjechałem 20 kwietnia z tej firmy, a pan Skowroński skierował akt dopiero w lipcu. Chciał się ze mną dogadać kilkakrotnie, ponieważ wiedziałem na temat tego człowieka bardzo dużo, ale nie mógł się ze mną ułożyć, to zaczął po prostu wymyślać sobie niestworzone rzeczy - twierdzi zatrzymany. W najbliższym czasie Gasiński stanie przed olsztyńskim sądem. O Bogdanie Gasińskim i jego "dowodach na korupcję polityków" mówiły wszystkie media w Polsce. Według przewodniczącego Samoobrony - Leppera to właśnie Gasiński był świadkiem wręczania łapówek Jerzemu Szmajdzińskiemu i Pawłowi Piskorskiemu. 8 grudnia Gasiński zgłosił się do Prokuratury Okręgowej w Warszawie, zeznając jako świadek w sprawie zarzutów przedstawionych przez Andrzeja Leppera. Nie był wzywany jako świadek, ale stawił się z własnej inicjatywy. Prokuratura uznała, że zeznania Gasińskiego są zaskakujące i nieprawdopodobne. Jak poinformował prokurator okręgowy w Warszawie, Jerzy Łabuda, Gasiński przekazał swoje informacje Andrzejowi Lepperowi 28 listopada tego roku, czyli na dzień przed wystąpieniem Leppera w Sejmie. Z zeznań wynika również, że Gasiński zbierał dowody w sprawie po wystąpieniu Leppera w Sejmie. Według olsztyńskiej prokuratury, w zawiadomieniu o przestępstwie złożonym przez Bogdana Gasińskiego nie ma informacji o łapówce, rzekomo przyjętej w Braniewie przez Jerzego Szmajdzińskiego, ani na temat Pawła Piskorskiego.