Tomasz Nałęcz przypomniał, że marsze, podczas których kwestionowano uczciwość wyborów, odbywały się również w 1922 r., kiedy na prezydenta wybrano Gabriela Narutowicza. - Tym razem mówicie: "PSL zmanipulował". Wtedy mówiono: "Żydy narzuciły Polsce prezydenta" - przypomniał doradca Bronisława Komorowskiego. PiS podkreśla, że organizuje marsz "w obronie demokracji i mediów". Pomysł, by w rocznicę stanu wojennego organizować polityczną manifestację krytykują politycy pozostałych ugrupowań parlamentarnych. Jak przekonuje poseł PiS Jacek Sasin, trzeba protestować przeciwko fałszerstwom. Polityk dodaje, że jego partia podjęła też działania w parlamencie. Chodzi o dwa projekty ustaw. Pierwszy skraca kadencję wybranych 16 listopada sejmików wojewódzkich. Drugi to projekt zmian w kodeksie wyborczym, który w piątek odrzuciła sejmowa większość. Iwona Śledzińska-Katarasiska z PO mówi, że organizowanie demonstracji akurat 13 grudnia jest nieprzyzwoite. Posłanka dodaje, że PiS wszelkimi metodami próbuje zawłaszczyć kolejne daty, na przykład 11 listopada. - 13 grudnia nie jest świętem narodowym - mówi. Podkreśla, że tego dnia trzeba przede wszystkim pamiętać o ofiarach stanu wojennego. Prawo i Sprawiedliwość powołało w ubiegłym tygodniu Komitet Honorowy marszu 13 grudnia. Zasiadają w nim między innymi były premier Jan Olszewski, działacze opozycji w PRL Andrzej Gwiazda i Zofia Romaszewska, prawicowi dziennikarze oraz kilku biskupów i arcybiskupów katolickich. 13 grudnia odbędzie się marsz protestacyjny PiS! Weźmiesz udział?