Stojąc na wielkim placu wokół Ratusza mam wrażenie, że miasto szykuje się na jakieś wielkie wydarzenie. Jeszcze niedawno to miejsce zajmował zielony, dość przypadkowo zakomponowany skwer. Teraz przestrzeń Rynku może pomieścić wielkie imprezy. Można wreszcie oglądać fasady kamienic, których nie zakrywają wyniosłe drzewa. Najbardziej barwna jest zachodnia pierzeja Rynku, gdzie w ciągu kolorowych kamieniczek znajduje się m.in. znana białostocka księgarnia i kawiarnia. Ich fasady ozdobione są dekoracjami sgraffitowymi przedstawiającymi motywy roślinne i liternicze oraz wizerunki m.in.: Jana Krzysztofa Kluka, Anny Jabłonowskiej i Antoniego Wagi. Hetmańska rezydencja Białystok położony jest nad niewielką rzeczką Białą i od niej wywodzi swą nazwę (rzeka - stok). Legendy przypisują powstanie miasta litewskim książętom, ale z dokumentów możemy się tylko dowiedzieć, że prawie niezasiedlone dobra nad Białym Stokiem otrzymał w 2 poł. XV w. Raczko-Tabutowicz. W XVII w. kolejnymi właścicielami Białegostoku stali się Braniccy, a ostatni z nich Jan Klemens Branicki wybudował tu w połowie XVIII w. wspaniały pałac z ogrodem wzorowany na założeniach francuskich oraz przebudował sąsiadujące z nim prywatne miasto. To właśnie za jego czasów ukształtowało się historyczne centrum: magnacka rezydencja, a obok miasteczko z trójkątnym rynkiem (obecny Rynek Kościuszki) i Ratuszem oraz niewielkim białym kościołem na pagórku. Hetman wielki koronny Jan Klemens Branicki był jedną z pierwszoplanowych postaci we współczesnej sobie Polsce. Niestety, niezbyt dobrze radził sobie z polityką i wojaczką. Nie stronił natomiast od uciech życia i wraz ze swoją kolejną żoną Izabelą zupełnie nieźle spisywał się jako mecenas artystów i naukowców. Braniccy powołali m.in. teatr i zespół baletowy, stworzyli bogate kolekcje dzieł sztuki. Przez pewien czas w pałacu miała siedzibę Wojskowa Szkoła Budownictwa i Inżynierii oraz Szkoła Akuszerii. Do Białegostoku pod skrzydła i oczywiście po pieniądze hetmana przybywali liczni artyści, architekci, lekarze i politycy. W swym ukochanym mieście Jan Klemens czuł się najlepiej i tu po śmierci pozostało jego serce, umieszczone w urnie we wspomnianym już kościele, zwanym przez białostoczan "Starym Kościółkiem". Potoccy, którzy potem władali miastem, wykazali niezwykły talent ekonomiczny i dwukrotnie sprzedali je wraz z zespołem pałacowym - najpierw królowi pruskiemu, a następnie carowi rosyjskiemu. Okres zaborów to zupełnie nowy rozdział w dziejach miasta. Z typowo rezydencjalnej mieściny stał się Białystok potężnym i prężnie się rozwijającym ośrodkiem przemysłowym, położonym na szlaku, łączącym Warszawę z sercem carskiego imperium. Pałac po śmierci hetmana mniej miał szczęścia, niż otaczające go miasto. Przez dziesięciolecia brakowało mu dobrego gospodarza, dbałego o zachowanie hetmańskiej spuścizny. Ostateczny cios zadali tej jednej z najpiękniejszych polskich rezydencji hitlerowscy barbarzyńcy. Po II wojnie światowej odbudowywano pałac nieomal od podstaw. Obecnie, w pełni już odrestaurowany, jest siedzibą Uniwersytetu Medycznego. W ostatnich latach rozpoczęły się także długo oczekiwane prace nad przywróceniem historycznego stanu ogrodom, otaczającym rezydencję Branickiego. Już teraz otoczenie barokowego pałacu, ze stawami, parterami i rzeźbami herkulesów nastraja do spaceru. W niedługim czasie ogród ma szanse stać się perłą na skalę nie tyle polską, co europejską. Spośród innych okołopałacowych budynków, pamiętających czasy hetmana Branickiego zobaczyć warto arsenał zbudowany w 1755 r., mieszczący obecnie ciekawą Galerię Arsenał - prezentującą przede wszystkim sztukę współczesną. Nieopodal znajduje się również warty zobaczenia tzw. Pałacyk Gościnny. Budowla ta nie została wykończona za czasów Branickiego, prace przerwała śmierć hetmana. Odpowiedniego wystroju, zaprojektowanego i zrealizowanego przez czołowych specjalistów, Pałacyk doczekał się dopiero u progu XXI wieku. Dziś jego wnętrza wyglądają tak, jak zapewne życzyłby sobie inicjator jego budowy. Mozaika kultur Po upadku magnackiej fortuny Branickich Białystok przez kilkadziesiąt lat był lokalnym ośrodkiem rzemieślniczym i administracyjnym. Jednak, jak to już wyżej zaznaczyłem, bardzo szybko rozpoczął się w dziejach miasta okres prosperity. W 1824 roku powstała w Białymstoku pierwsza fabryka włókiennicza, a wkrótce potem żywiołowo rozwinął się tu przemysł włókienniczy pracujący głównie na potrzeby Cesarstwa Rosyjskiego. Przemysł spowodował, że w drugiej połowie XIX w. ludność miasta wzrosła sześciokrotnie. Białystok stał wówczas miastem wielonarodowościowym zamieszkiwanym przez Polaków, Rosjan, Białorusinów, Żydów i Niemców. Ten tygiel niewątpliwie zainspirował młodego idealistę rodem z Białegostoku, Ludwika Zamenhofa, do stworzenia uniwersalnego języka, łatwego do nauczenia, którym mogliby posługiwać się wszyscy - esperanto. W 150 lat po narodzinach doktora Zamenhofa, w roku 2009, to właśnie w jego rodzinnym mieście odbył się 94 Światowy Kongres Esperanto, gromadzący miłośników języka. Po raz kolejny "wynalazek" Zamenhofa pozwolił się porozumieć ludziom ze wszystkich stron naszego globu. Białystok nadal jest mozaiką wyznań i narodowości, wciąż Wschód spotyka się tu z Zachodem. Wprawdzie po II wojnie światowej zniknęła niemal bez śladu społeczność żydowska, ale mieszkają tu wciąż m.in. Polacy, Białorusini, Ukraińcy, Rosjanie, Tatarzy. Wyznawcy katolicyzmu żyją obok prawosławnych i muzułmanów. Wędrując przez miasto możemy zobaczyć strzelisty modernistyczny kościół p.w. Św. Rocha (perłę architektury sakralnej okresu międzywojennego), cerkiew p.w. Św. Mikołaja Cudotwórcy, która urzeka przepięknym ikonostasem czy zespół kościelny p.w. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, w którego skład wchodzą: wspomniany już "Stary Kościółek", wybudowany w XVII w. oraz dobudowana do niego w początkach XX w. neogotycka katedra - dzieło Piusa Dziekońskiego. Klasa robotnicza i kapitaliści W okresie PRL Białystok miał nadal pozostać ośrodkiem przemysłowym z nowoczesną klasą robotniczą . Zlokalizowano wówczas w mieście duże zakłady przemysłowe z branży włókienniczej, metalowej i elektromaszynowej. Do pracy w nich napłynęli ludzie z okolicznych miasteczek i wsi. Liczba mieszkańców w latach powojennych powiększyła się znów kilkakrotnie, tak jak to się stało w pierwszej połowie XIX stulecia. Po roku 1989, kiedy niewydolna komunistyczna gospodarka poczęła się w całej Polsce sypać, przedsiębiorczy białostoczanie "wzięli sprawy w swoje ręce" i zajęli się handlem - przede wszystkim ze Wschodem. Białostocki bazar stał się wówczas jednym z największych przedsiębiorstw handlu zagranicznego w Polsce. Te czasy odchodzą już w przeszłość. Dziś handel nadal jest w Białymstoku niezwykle istotną gałęzią gospodarki, - choć oczywiście nie jest to już handel bazarowy. Stolica Podlasia staje się jednak coraz poważniejszą lokalizacją dla inwestorów zainteresowanych przemysłem, zwłaszcza takim, który miałby na uwadze rozwój i wdrażanie nowych technologii. Atutem miasta jest niewątpliwie podstrefa Specjalnej Strefy Ekonomicznej, w niedługiej perspektywie powstać ma również Park Naukowo-Technologiczny, w którym znajdzie miejsce nieuciążliwy przemysł, a także laboratoria, które zajmą się kreowaniem nowych technologii na potrzeby tegoż przemysłu. Będzie to zatem miejsce stymulujące nie tylko lokalną gospodarkę, ale również białostockie ośrodki badawcze. Na progu nowego tysiąclecia Największe zmiany widać jednak w samym sercu miasta. Pozostając jeszcze przy kardiochirurgicznych metaforach - prawdziwą operacją na otwartym sercu okazała się przebudowa Rynku Kościuszki - wymagała jednocześnie precyzyjnej wizji i zdecydowania. Wcześniej Rynek ów pozostawał rynkiem tylko z nazwy, w rzeczywistości pełniąc funkcję zwykłej ulicy, przecinającej centrum. Dziś ów rynek coraz bardziej przypomina to, co było w tym miejscu przed wojną - plac, służący ludziom, od którego z dala trzymają się samochody. Plac, na którym można się spotkać i rozmawiać, na którym odbywają się koncerty i imprezy. To tu można podczas cyklicznych jarmarków zaopatrzyć się w takie regionalne specjały, jak kiszka, babka ziemniaczana czy kindziuk. Miejsce nareszcie żywe. Będąc w Białymstoku na pewno zobaczyć trzeba miejsca i zabytki, proponowane przez każdy z przewodników. Układają się one w trasę, wiodącą od odrestaurowanego dworca kolejowego poprzez kościół św. Rocha, obok kamienic przy ul. Lipowej, cerkwi p.w. św. Mikołaja, pomnika L. Zamenhofa, aż po muzeum w Ratuszu, zespół katedralny i Pałac Branickich. Jednak by poznać miasto trzeba zapuścić się też w zaułki Bojar, Młynowej i bramy przy ul. Warszawskiej. Coraz więcej osób interesuje się tą lokalną, najbliższą historią. Owoce tego widzimy w zmieniającym się podejściu do tej bezcennej spuścizny. Warto poznać choćby szlak dziedzictwa żydowskiego, odsłaniający poprzez najważniejsze obiekty dzieje tej niezwykle ważnej, nieobecnej już dziś społeczności. Warto zobaczyć, z jaką pieczołowitością nowa galeria handlowa wkomponowała się w XIX-wieczny, przepiękny zespół fabryczny. Warto wreszcie porozmawiać z mieszkańcami, aby uchwycić to coś szczególnego, co można w Białymstoku poczuć, ale nie sposób o tym opowiedzieć. //