Kiawah Island Turtle Patrol to organizacja zajmująca się ochroną żółwi na plażach południowo-wschodniego wybrzeża USA. Ich praca jest szczególnie intensywna w okresie lęgowym. Wolontariusze należący do stowarzyszenia patrolują nadmorskie okolice miasta Kiawah Island, gdzie żółwie znoszą jaja i pomagają młodym przetrwać morderczą wędrówkę z lądu do morza. W czasie jednego z takich patroli grupa działaczy natknęła się na stworzenie, które nie wyglądało na pierwszy rzut oka jak ich pozostali podopieczni. Był to co prawda młody żółw, tyle że kompletnie biały. Pełzł osamotniony i zagubiony po piasku. Wolontariusze uznali, że widok ten zasługuje na uwiecznienie, więc oprócz standardowej pomocy, postanowili także szczegółowo obfotografować zwierzę. Jak nietrudno się domyślić dziwacznie ubarwiony żółwik szybko podbił serca internautów. Wśród nich znalazła się specjalistka z zakresu chorób zwierzęcych, która wytłumaczyła, że stworzenie najprawdopodobniej cierpi na leucyzm - chorobę myloną często z popularnym albinizmem. Leucyzm to schorzenie natury genetycznej, które odznacza się częściowym lub całkowitym brakiem melaniny. Jak tłumaczą przedstawiciele Kiawah Island na swoich kanałach social media, różnica pomiędzy tą chorobą a albinizmem polega na tym, że w przypadku drugiej mamy do czynienia z całkowitą utratą pigmentu, przez co stworzenia nią dotknięte są białe, a ich oczy mają barwę czerwoną lub różową. Żółw ma natomiast czarne oczy i wyraźne ślady pigmentu na ciele. Eksperci z Olive Ridley Project, zajmujący się żółwiami, przyznają, że niezwykle trudno jest określić częstotliwość tej dziwnej przypadłości wśród morskich gadów. Poproszeni o komentarz stwierdzili również, że takie okazy nie mają łatwego życia przez brak naturalnego kamuflażu i szybko padają ofiarą drapieżników. Tak jakby biały żółw sam w sobie nie rozmiękczał serca.