- Jaki sens ma rozmieszczanie bazy lotniczej na terytorium Białorusi? Na razie to nie ma sensu - oznajmił Raukou w czwartek na seminarium dla szefów białoruskich mediów. Argumentował to następująco: - Nasi sąsiedzi, szczególnie nowo wybrany prezydent Polski (Andrzej Duda) prosi NATO - i oni się zgodzili - o rozmieszczenie czterech baz różnego przeznaczenia, w tym lotniczej, praktycznie w bezpośredniej bliskości granicy Białorusi. Odpowiedź jest prosta: może weźmy jakieś środki rażenia, które mogą w porę, w odpowiednim miejscu, razić te obiekty? To będzie dużo skuteczniejsze niż baza lotnicza. Baza w Bobrujsku Raukou powiedział też, że konsultacje w sprawie warunków rozmieszczenia na Białorusi rosyjskiej bazy lotniczej zostały zakończone, ale ostatecznej decyzji prezydent jeszcze nie podjął. Prezydent Rosji Władimir Putin polecił 19 września Ministerstwu Obrony i Ministerstwu Spraw Zagranicznych wynegocjowanie, a następnie podpisanie porozumienia z Białorusią o utworzeniu na jej terytorium bazy Sił Powietrznych Federacji Rosyjskiej. Putin nie sprecyzował, gdzie ma powstać baza. W październiku 2014 roku dowódca Sił Powietrznych FR generał Wiktor Bondariew ogłosił, że zostanie ona usytuowana w Bobrujsku, w obwodzie mohylewskim na południowym wschodzie Białorusi, i że będą w niej stacjonować myśliwce przechwytujące Su-27. Samoloty, nie bazy Łukaszenka powiedział na początku października, że Białorusi są potrzebne samoloty, a nie bazy. - Mamy znakomitych lotników, dobrą szkołę pilotów wojskowych i cywilnych. Po co miałbym tworzyć bazę? Po co mam tu sprowadzać samoloty i lotników obcych państw? A nasi co będą robić? - zapytał. Dodał jednak, że nie rozumie oburzenia wokół tego tematu i jego zdaniem takiej bazy nie należy się bać, choćby nawet była na Białorusi. Jego zdaniem dla myśliwca przechwytującego to żadna różnica wystartować z lotniska w Bobrujsku, Pskowie, Smoleńsku czy Moskwie.