Sezon ślubny to najlepszy moment na przypomnienie przejmującego apelu Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. W 2018 roku przedstawiciele Oddziału we Wronkach podzielili się na Facebooku historią Pani Ani. Kobieta znalazła białego, wychudzonego gołębia i choć zrobiła wszystko, by mu pomóc, ptaka nie udało się uratować: - Do napisania tego postu skłoniło nas wczorajsze przykre zdarzenie. Pani Ania spacerując ze swoim pieskiem w okolicy osiedla Mieszka we Wronkach, znalazła cudnego, białego gołębia. Był strasznie wychudzony, bardzo spragniony, nielotny, ledwie oddychał, nie miał obrączki .... życie z niego szybko uciekało. Pani Ania zabrała go do swojego domu i bardzo chciała go uratować. Na nic zdała się troskliwa opieka Pani Ani .... nie zdarzył się cud. Piękny ptak ... odszedł. I w związku z tą smutną historią przypomniała nam się inna, którą opowiedziała Pani Justyna. “Widziałam tydzień temu ślub, śliczna panna młoda, sympatyczny pan młody. I skrzynia 10 "pawików", przepięknej urody ptaków... Wypuszczone ze skrzyni przecudnie wzbiły się w górę, aby zapozować do idealnych zdjęć, pamiątek na długie lata... a nie, wróć... gołębie w panice zaczęły obijać się o mur budynku, wpadać na okna i do pomieszczeń, gdzie okna były otwarte, jeden upadł na ziemię i wybiegł na ulicę... W poniedziałek rano biegały po chodniku... Jednego znalazłam w pobliżu fontanny (umarł chyba wczoraj albo w środę), drugiego rozjechało dziś auto tuż pod oknem mojego biura. Zostały dwa. Nie przeżyją. Są słabe i zestresowane, głodne i spragnione, wycieńczone"... A sprzedawca gołębi zapewnił parę młodą przed ślubem, że "nic się nie trzeba martwić, te gołębie nie wracają, trzeba dać im czas na przystosowanie się do życia w nowym miejscu". Wiemy, że nie miał racji... Nie przystosują się... Są skazane na okrutną śmierć. Mało kto zadaje sobie pytanie, jaki jest dalszy los tych ptaków. Wszyscy myślą, że wracają do swojego gołębnika i żyją długo i szczęśliwie... Tak nie jest. Sądzimy jednak, że jest to celowa praktyka, że ludzie robią to dla zysku, nie przejmują się życiem ptaków. I nie jest to jednorazowa sytuacja, tylko popularna ślubna praktyka i nie tylko ślubna. Sądzimy, że powinno się o tym mówić częściej. Znaleziony przez Panią Anię gołąb to "pawik", gołąb, który "zatracił instynkt powrotu do gniazda i utracił umiejętność dłuższego lotu", nie miał żadnych szans... Dlatego warto zastanowić się, czy w imię tzw. "tradycji" (!!!) musimy tak krzywdzić te bezbronne ptaki? - napisali na Facebooku przedstawiciele Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami Oddział we Wronkach. Głupota, niewiedza czy obojętność? Choć od tych wydarzeń minęły już trzy lata, a aktywiści od dawna apelują o zaprzestanie tej praktyki, moda na wypuszczanie pod kościołem białych gołębi wciąż ma się dobrze. W popularnych serwisach ogłoszeniowych roi się od ofert zaczynających się od słów "Białe gołębie na ślub", "Białe gołębie. Atrakcja na weselu", "Białe gołębie na ślub lub rocznicę". Jak łatwo się domyślić nie brakuje również chętnych do skorzystania z tych ofert, a walczący o prawa zwierząt aktywiści wciąż zadają sobie pytanie - głupota, niewiedza czy obojętność na krzywdę? Białe gołębie wypuszczone podczas ślubu nie zawsze wzbiją się w powietrze. Czasem rozbiją się o mur kościoła lub szybę w aucie, czasem w amoku będą kręcić się wokół własnej osi, zdezorientowane i przerażone. Choć większości z nas wydaje się, że są w stanie wrócić do gołębnika, w istocie jest to wręcz niemożliwe. Ptaki zatraciły już instynkt powrotu do gniazda i umiejętność długiego lotu. Wrzucone nagle w obce sobie środowisko, nie potrafią się w nim odnaleźć. Często nie umieją nawet zaspokoić pragnienia i znaleźć pożywienia, nierzadko padają łupem drapieżników. Czeka je niechybna śmierć. Aktywiści zauważają, że hodowane na uroczystości gołębie to nie gołębie pocztowe. Ptaki te całe życie spędzają w klatkach, nie są nauczone życia w naturze. Białe gołębie rzadko są oznakowane, więc spora część hodowców nie poczuwa się do odpowiedzialności za to, co stanie się z nimi po uroczystości. Mimo, że nierzadko przekonują oni nowożeńców, że ptaki na pewno wrócą lub dobrze odnajdą się w nowym środowisku, rzeczywistość jest mniej kolorowa. Smutna śmierć niewinnych stworzeń to dość spora cena za kilka zdjęć i wspomnień, przekonują aktywiści. ***Zobacz również:Zakazane pamiątki z wakacji. Tak wykorzystujemy niewinne zwierzęta