Niewielkie są szanse na to, by swoim sejmowym expose Belka przekonał do siebie sejmową większość. Wynik głosowania po wystąpieniu premiera jest niemal przesądzony i nawet sam zainteresowany nie ma co do tego złudzeń. - W moich dyskusjach z klubami parlamentarnymi - obojętne czy deklarują poparcie, czy nie - te założenia programowe expose nie budzą większych kontrowersji. (...) Myślę, że w istocie to nie o program chodzi. Wszyscy mniej więcej wiedzą, co jest niezbędne w tym kraju. Każdy niestety w Sejmie kombinuje, jak przeżyć następne półtora roku. a może rok? - mówił rano w RMF FM Marek Belka. Jutro wieczorem będziemy więc w Warszawie świadkami wydarzenia niemal historycznego - rząd Belki będzie pierwszym w dziejach III Rzeczpospolitej gabinetem, który w pierwszym podejściu nie dostanie wotum zaufania. Później będzie jeszcze druga i trzecia próba, ich wynik jest jeszcze przedmiotem politycznych spekulacji. Wiadomo jednak, że szanse na skonstruowanie w obecnym Sejmie innego rządu są równie niewielkie. Może więc zdarzyć się, że posłowie trzy razy zastanowią się, zanim zdecydują się na ostateczne odrzucenie gabinetu Belki. Oznaczać to bowiem będzie pożegnanie się z sejmowymi fotelami, dietami i przywilejami. A tego - jak wiadomo - nasi posłowie bardzo by nie chcieli. Za Belką wstawił się prezydent Aleksander Kwaśniewski, który zaapelował do rodaków w wystąpieniu telewizyjnym o "obdarzenie nowego rządu" Marka Belki "kredytem zaufania". Do posłów i ugrupowań politycznych prezydent zaapelował o "rozważną decyzję, która pomoże Polsce wykorzystać dobrą koniunkturę". "Ten rząd, ten rząd mądrego kompromisu, jest dzisiaj najlepszym wyjściem dla Polski. Jest wyjściem znacznie lepszym niż gwałtowne skracanie kadencji Sejmu i wybory 8 sierpnia, czyli w czasie żniw wakacji i wyjazdów urlopowych" - powiedział prezydent. Więcej na ten temat Wszyscy posłowie Unii Pracy poprą jutro rząd Marka Belki podczas głosowania nad wotum zaufania - powiedział dzisiaj dziennikarzom przewodniczący klubu UP Andrzej Aumiller po spotkaniu posłów Unii z szefem rządu. Poinformował, że posłowie UP rozmawiali z Belką o gospodarce, sprawach społecznych i Iraku. Jak dodał, Unia uzyskała od premiera zapewnienie, że warunki, od których UP uzależniała swoje poparcie dla rządu Belki, zostaną zaakcentowane w jego jutrzejszym expose premiera. Więcej na ten temat Belce nie udało się przekonać PSL. Ludowcy nie zmienili zdania i zapowiadają, że jutro zagłosują przeciw udzieleniu mu wotum zaufania. - Wysłuchaliśmy zamierzeń programowych pana premiera Belki. Nie było tam nic zaskakującego. Nasze stanowisko pozostaje niezmienione, będziemy głosować przeciw wotum zaufania - powiedział dziennikarzom po spotkaniu prezes Stronnictwa Janusz Wojciechowski. Więcej na ten temat Wcześniej Belka rozmawiał także z politykami Unii Pracy i Federacyjnego Klubu Parlamentarnego. Premier powiedział dziennikarzom, że jest "bardzo duże zainteresowanie i świetna atmosfera tych rozmów". - Reakcje są bardzo różne. Klub Federacyjny, wbrew temu co wszyscy mówią, nie zapowiedział sprzeciwu - powiedział premier. Na uwagę, że szef FKP Roman Jagieliński powiedział dziennikarzom po spotkaniu z premierem, że klub nie poprze rządu, Belka odpowiedział: "mnie tego nie powiedział". Po raz pierwszy doszło też dzisiaj do spotkania kierownictw klubów SLD i SdPl w sprawie poparcia dla nowego rządu. Sekretarz generalny SLD Marek Dyduch powiedział, że obie strony nie mają zastrzeżeń do rządu. Jest między nimi rozbieżność co do terminu przyspieszonych wyborów. Według Dyducha, SLD "jak na razie rozważa wariant rządu Marka Belki i wyborów za rok, w maju". Natomiast SdPl chce wyborów jesienią tego roku. Dla SdPl - jak powiedział Marek Borowski z SdPl - Marek Belka jest właściwą osobą na stanowisku premiera. Jednak - według niego - by uzyskać poparcie tej formacji musiałby "psychicznie zaakceptować" to, że jego rząd zakończy misję jesienią. Szef SdPl powtórzył, że nie ma możliwości poparcia przez jego formację rządu, który chciałby trwać dłużej niż do jesieni. - My go namawiamy, żeby ten wariant przyjął - oświadczył Borowski. Więcej na ten temat Nałęcz nie chce być premierem Tomasz Nałęcz (SdPl) zapewnia, że nie zamierza się ubiegać o stanowisko premiera w tzw. drugim podejściu, w którym rząd jest powoływany przez Sejm. Szef SdPl Marek Borowski oświadczył, że nie ma mowy o kandydaturze Nałęcza, bo Socjaldemokracja nie chce wchodzić do rządu. - Znam te sensacje z mediów i sejmowych kuluarów. Ja nigdy nie aspirowałem do takiej roli, którą media mi przypisują. Jeśli jakaś odpowiedzialna i poważna siła w parlamencie widzi mnie w takiej roli, to może mi być bardzo miło - powiedział Nałęcz. Niektórzy liderzy Platformy Obywatelskiej nieoficjalnie dość przychylnie wyrażali się o pomyśle, by to Nałęcz stworzył rząd, który administrowałby do września. Chodzi o uniknięcie wyborów w sierpniu, co miałoby miejsce, gdyby nie udało się powołać rządu w żadnym z trzech konstytucyjnych kroków. Politycy PO nie wierzyli jednak, by wicemarszałek Sejmu zgodził się podjąć takiej misji. Tusk utrzymuje, że Platforma nie popiera koncepcji tworzenia rządu przez opozycję. - Problem polega na tym, że w tym parlamencie opozycją jest zarówno Samoobrona, LPR jak i PO. Grzechem przeciwko Polsce byłoby, gdyby starać się tworzyć rząd z udziałem tak różnych ugrupowań jak LPR, Samoobrona, PO i PiS. To ociera się o kompromitację. I z całą pewnością nikt w Polsce nie oczekuje takich cyrkowych sztuczek, układanek - ocenił. Natomiast Borowski powiedział, że z punktu widzenia Socjaldemokracji na czele rządu nie może stanąć klasyczny polityk. - Także nie może to być Tomasz Nałęcz. Zresztą on zdaje się jest zaskoczony w ogóle tym pomysłem - ani np. wicemarszałek Janusz Wojciechowski, ani jacyś inni liderzy, czy czołowi działacze partyjni - tłumaczył. - Przecież mówimy o kimś takim, kto nie będzie realizował żadnych interesów politycznych w tym czasie - zaznaczył. Przeczytaj też:Belka: nie o program rządu chodziOleksy: Belka, albo wariant sejmowy