Już 26 kwietnia zostanie ogłoszone pogotowie strajkowe, później odbędą się dwa strajki ostrzegawcze. Lekarze domagają się podwyżek. Ministerstwo Zdrowia oświadcza, że nie ma na nie pieniędzy. Na razie nie wiadomo, ile placówek weźmie udział w proteście; wcześniej zapowiadano, że strajk odbędzie się w co najmniej 300 szpitalach w kraju. W obradach zarządu krajowego związku wzięli udział przedstawiciele 250 oddziałów terenowych organizacji z całej Polski. Jak wyjaśnił Bukiel, strajk będzie miał kilka etapów. 26 kwietnia zostanie ogłoszone pogotowie strajkowe. 10 maja odbędzie się dwugodzinny strajk ostrzegawczy. 15 maja jednodniowy strajk ostrzegawczy. - Jeśli nie zajdą żadne nadzwyczajne okoliczności, żadne działania ze strony rządu, które spowodują bezzasadność protestu, 21 maja rozpoczynamy strajk ciągły - powiedział Bukiel. W trakcie strajku lekarze będą pracować, jak na ostrym dyżurze. Wszyscy pacjenci, którzy będą potrzebowali pilnej pomocy, otrzymają ją - wyjaśnił Bukiel. - Na pewno nikt z powodu strajku nie umrze - zapewnił, przypominając, że etyka zawodowa nie pozwala lekarzom nie udzielać pomocy. OZZL deklaruje, że strajk będzie bezterminowy, a jeśli przez długi czas nie przyniesie efektów, lekarze zaczną zwalniać się z pracy i przyjmować pacjentów prywatnie. OZZL domaga się podwyżek płac - do 5 tys. zł brutto dla lekarzy bez specjalizacji i 7,5 tys. zł brutto dla lekarzy ze specjalizacją. Według Bukiela, przyznane pracownikom służby zdrowia pod koniec ubiegłego roku 30-procentowe podwyżki były "kosmetyczne". - To nie zmieniło statusu lekarza w społeczeństwie. Pod względem finansowym nadal możemy się porównywać do pomocnika murarza, a nie np. prokuratora, nie mówiąc o posłach - tłumaczył szef Związku. Rzecznik ministra zdrowia Paweł Trzciński powiedział, że w tym roku nie będzie podwyżek pensji pracowników medycznych. Jego zdaniem, postulaty OZZL są "nie do spełnienia". - Nie stać nas na to - wyjaśnił. Tłumaczył, że obecnie resort pracuje nad długoterminowymi zmianami, które w przyszłości spowodują, że lekarze będą lepiej zarabiać. - Koncentrujemy się na naprawie systemu, pozwoli to w przyszłości na podwyżki - wyjaśnił. Dodał, że Ministerstwo chce przedłużenia tzw. ustawy podwyżkowej na 2008 r. (uchwalona w lipcu ub.r. ustawa obowiązuje do końca 2007 r.). Zdaniem Trzcińskiego, na pewno część szpitali nie przystąpi do protestu, i właśnie te placówki przejmą kontrakty strajkujących szpitali. Związek wielokrotnie deklarował, że w całej sprawie chodzi mu o reformę służby zdrowia. OZZL chciałby m.in. finansowania świadczeń zdrowotnych nie tylko ze składek na powszechne ubezpieczenie zdrowotne, ale też ze środków prywatnych. Zgodnie z propozycjami Związku, pacjenci mieliby dopłacać do świadczeń lub ubezpieczać się dobrowolnie. Gdyby te postulaty zostały spełnione, OZZL byłby gotowy odstąpić od protestu. OZZL zrzesza ok. 12 tys. lekarzy. Według danych MZ, w Polsce jest ok. 130 tys. lekarzy.