Poinformował o tym prok. Andrzej Laskowski z Prokuratury Krajowej w Poznaniu. - Na konto prokuratury wpłynęło 50 tysięcy złotych tytułem "zwrotu wręczonej kwoty". Wpłaty dokonano najprawdopodobniej po poniedziałkowym posiedzeniu orzekającym o areszcie i kaucji dla Sawickiej. Inaczej ten temat zostałby podniesiony w trakcie posiedzenia sądu okręgowego - powiedział Laskowski. - Wpłata 50 tys. zł nie ma oczywiście związku z wysokością kaucji orzeczonej w poniedziałek wobec Beaty Sawickiej. Postawa podejrzanego zawsze ma natomiast wpływ na wymiar kary, więc zwrot przyjętych pieniędzy może być uwzględniony przez sąd w trakcie procesu - dodał prokurator. Reprezentujący mec. Aleksander Pociej zapewnił, że wpłata została dokonana jeszcze przed rozprawą w sądzie okręgowym. Zapytany, czy informacja o wpłacie podana w trakcie posiedzenia mogłaby mieć wpływ na decyzję sądu, odparł: "nie sądzę". - Beata Sawicka nigdy nie negowała, że przyjęła te pieniądze, sporna pozostawała natomiast natura tego przepływu. My utrzymujemy, że była to pożyczka - darowizna od przyjaciela. Prokuratura twierdzi inaczej. Tak czy owak pieniądze te nie należą do Sawickiej - powiedział Pociej. Mecenas zaznaczył, że tym ruchem była posłanka chce podkreślić swoją postawę procesową. - Moja klientka chce uczestniczyć w postępowaniu i zależy jej na wyjaśnieniu całej sprawy. Kwestia zwrotu pieniędzy była do tej pory jedną ze spraw niewyjaśnionych - dodał Pociej. Sawicka wzięła od agentów Centralnego Biura Antykorupcyjnego 100 tysięcy złotych. Połowę tej kwoty CBA przejęło w trakcie jej zatrzymania. Beata Sawicka jest podejrzana o podżeganie i nakłanianie do korupcji oraz płatnej protekcji, przyjęcie korzyści majątkowej i powoływanie się na wpływy w organach władzy. Przestępstwa te są zagrożone karą do 10 lat więzienia. Według prokuratury, miała ona zażądać od podstawionych agentów CBA 100 tysięcy złotych w zamian za "ustawienie" przetargu na zakup 2-hektarowej działki na Helu. Miał na niej powstać kompleks rekreacyjno-hotelowo-wypoczynkowy. W poniedziałek Sąd Okręgowy w Poznaniu zdecydował, że była posłanka Platformy trafi do aresztu, jeśli do końca tygodnia nie wpłaci 300 tysięcy złotych kaucji.