"Zamiast tego była blokowana prywatyzacja, a deregulacja i reforma podatkowa pozostały na papierze" - ocenia były wicepremier i szef NBP. "W rzeczywistości rząd Kaczyńskiego miał program antyreform" - podkreśla. Wyjaśnia, że ten gabinet przejął publiczne media i przekształcił prokuraturę w narzędzie propagandy politycznej. "Klęska PiS braci Kaczyńskich wywołała ulgę w Europie", lecz powinna stać się nauką dla nas wszystkich - zaznacza Balcerowicz. "Wbrew rozpowszechnionemu twierdzeniu zwycięstwo Kaczyńskich nie wynikało jednak ze zmęczenia reformami, ponieważ w latach 2000-2005 nie było żadnych poważnych reform z wyjątkiem ambitnej, lecz częściowo zablokowanej próby konsolidacji podatkowej" - uważa Balcerowicz. Jak podkreśla, w 2005 r. gorącym problemem w Polsce była korupcja i PiS ogłosił walkę z nią swoim głównym celem, a krytykowanie takiej kampanii jest ryzykowne. Tymczasem wiele badań wskazywało na ograniczenie korupcji już przed przejęciem władzy przez braci Kaczyńskich. "Obecnie w Polsce istnieje duża rozbieżność między odczuciem ludzi o rozpowszechnieniu tego zjawiska i jego realnym poziomem. Polacy uważają, że korupcja jest wyższa niż na Słowacji, w Czechach, na Węgrzech i w Grecji, a w rzeczywistości sytuacja jest ani gorsza, ani lepsza niż w tych krajach" - podkreśla były szef NBP. "Oczywiście, Polacy nie powinni się godzić z obecnym poziomem korupcji, lecz walkę z nią należy kierować do jej korzeni: zbyt dużego sektora publicznego i dławienia sił rynkowych. To jest jedyny kierunek, który gwarantuje zarówno mniej korupcji, jak i wzrost gospodarczy" - pisze Leszek Balcerowicz w bułgarskim "Dnewniku".