Afera ujawniona w połowie października br. spowodowała rezygnację Kurza z urzędu kanclerza. Prokuratura zarzuca Kurzowi oraz jego najbliższym współpracownikom opłacanie z pieniędzy z budżetu państwa pozytywnych dla Kurza i OeVP publikacji oraz sondaży. W 2016 r. materiały te miały ukazywać się w wybranych mediach, które w zamian otrzymywały zlecenia na reklamy opłacane przez współpracowników Kurza ze środków publicznych. W trakcie badania tej afery, podczas wewnętrznego śledztwa w ministerstwie finansów, wykryto m.in. nieuzasadnione wpłaty na rzecz ankieterki w wysokości ponad 120 tys. euro. Nowy minister finansów Magnus Brunner określił tę sytuacje mianem "strukturalnej porażki".Potwierdza to wcześniejsze podejrzenia, że zmanipulowane ankiety, finansowane z pieniędzy podatników, miały pomóc utorować Kurzowi drogę na szczyt władzy. Działania te były prowadzone przez ówczesne ministerstwo finansów. - Kurz i były minister finansów Gernot Bluemel kilkakrotnie protestowali przeciwko tym zarzutom, zanim złożyli rezygnację ze stanowisk - przypomina portal RND. Przeszukania w ministerstwie finansów Po ujawnieniu zarzutów dokonano przeszukania w ministerstwie finansów. - Obraz nie jest szczególnie różowy - skomentował Hannes Schuh, prowadzący wewnętrzne śledztwo. Z ustaleń śledczych wynika, że ankieterka na zlecenie ministerstwa wykonała badanie za prawie 35 tys. euro. - Z niewyjaśnionych powodów wypłacono jej jednak prawie 156 tys. euro - podkreśla RND.W związku z tą aferą wobec 10 osób prowadzone jest śledztwo pod zarzutami korupcji, malwersacji i przekupstwa. Śledztwo prowadzi prokuratura specjalizująca się w zwalczaniu przestępstw gospodarczych i korupcji (WKStA).