Zakładników przewieziono ciężarówkami w kierunku lasu Sambisa, znanej twierdzy rebeliantów. Poinformowali o tym lokalni urzędnicy i przywódca tamtejszej "policji obywatelskiej". Do masowego porwania doszło w niedzielę. Urzędnicy podali, że liczbę porwanych ustalono na podstawie informacji m.in. od rodzin i emirów. Mukhtar Buba, mieszkaniec Gumsuri, świadek wydarzenia, potwierdził, że uprowadzono też kobiety i dzieci. - Po zabiciu naszych młodych ludzi, wzięli nasze żony i dzieci - powiedział. Lider "obywatelskiej policji" w stolicy stanu Borno, Maiduguri, Usman Kakani poinformował, że cywilni obrońcy, którzy byli w wiosce podczas ataku, podają liczbę 191 uprowadzonych, w tym kobiety i dzieci. Gumsuri leży ok. 70 km na południe od Maiduguri na drodze do Chibok, skąd partyzanci z Boko Haram porwali w kwietniu ponad dwieście uczennic. Jak donosi AFP, informacje o tym ataku ujrzały światło dzienne dopiero po czterech dniach głównie z powodu niemal całkowitego braku telefonicznej łączności komórkowej i bardzo złego stanu dróg w regionie, które często są nieprzejezdne. Od początku działalności ugrupowania Boko Haram, które dąży do przekształcenia Nigerii w muzułmańskie państwo szariatu, zginęły tysiące osób. Nie wiadomo, ilu zostało porwanych. Boko Haram wykorzystuje zakładników. Porwane dzieci zasilają szeregi walczących rebeliantów. Młode kobiety są wykorzystywane seksualnie. Od początku tego roku rebelianci znacznie nasilili ataki.