"Rosyjska dezinformacja przyjmuje niewiarygodne formy. (...) Najważniejszym celem wroga jest zdyskredytowanie działań Ukrainy podczas wojny. Do Mariupola przywieziono już specjalne 'dekoracje' dla zagranicznych mediów - zebrane z okupowanych terenów fragmenty ukraińskiej amunicji oraz ludzi, którzy zostaną przedstawieni jako miejscowi naoczni świadkowie" - poinformował Tkaczenko. Minister przypomniał, że udział w podobnych rosyjskich przedsięwzięciach byłby złamaniem ukraińskiego prawa. "Nie można mówić o objazdach dla prasy w miejscach kontrolowanych przez wroga. Chciałbym przekazać kolegom dziennikarzom z zagranicy: przekraczanie granicy państwowej i działalność mediów na terytorium naszego kraju, w tym na obszarach okupowanych, są regulowane przez ustawodawstwo Ukrainy" - podkreślił szef resortu kultury. Katastrofalna sytuacja w Mariupolu. Zginąć mogło ponad 20 tys. mieszkańców "Kreml organizuje dla zachodnich dziennikarzy wyjazdy np. do Mariupola. W ostatnim czasie brały w nich udział m.in. media z Niemiec i Francji, co relacjonowała rosyjska telewizja. Są to przedstawiciele niszowych tytułów, lecz ich obecność wystarczy, by w kremlowskiej telewizji zbudować propagandowy przekaz o 'obiektywnych zachodnich reporterach, dążących do prawdy mimo panującej na Zachodzie cenzury'" - oceniła Katarzyna Chawryło, ekspertka warszawskiego Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW). Sytuacja humanitarna w okupowanym Mariupolu jest katastrofalna; według ostrożnych szacunków w mieście mogło dotychczas zginąć ponad 20 tys. mieszkańców.