"W sobotę, 31 stycznia, przed godziną 24.00, w trakcie audycji prowadzonej m.in. przez Jerzego Roberta Nowaka, z rozgłośnią połączył się Bogusław Wolniewicz. Jego ponad 8-minutowa wypowiedź zawierała w sobie wiele treści antysemickich" - napisali do prokuratury działacze stowarzyszenia. Jako przykład tego rodzaju treści przytoczyli opinie na temat przedwojennego pisarza Brunona Schulza. "To drugorzędny pisarz awangardowych dziwadeł. Jedyny powód pchania go przez panią Hall, a za nią przez premiera Tuska do kanonu lektur, to ten, że był Żydem. A zatem chęć rządu zadziałała tu, by się przypodobać lobby żydowskiemu. Albo przed nim się wykazać" - mówił w Radiu Maryja Wolniewicz. Gość toruńskiej rozgłośni protestował przeciwko działaniom władz państwowych, które jego zdaniem zbytnio zajmują się promowaniem kultury żydowskiej kosztem polskiej. "Trwające u nas od dziesięciu lat, lekko licząc, nachalne forsowanie kultury żydowskiej i żydowskiego punktu widzenia staje się już nie do zniesienia! Przynajmniej dla mnie, Bogusława Wolniewicza. Ta nachalność musi przecież wzbudzić reakcje i sprzeciwy, tak jak ten mój w tej chwili! Ale ufam, że ja nie jestem jedyny w Polsce, którego to razi" - podkreślił Wolniewicz. Zaznaczył przy tym, że według niego problem dotyczy zarówno rządu, jak i głowy państwa. "W zakresie gorliwego wykazywania się swoim filosemityzmem, ukochaniem wszystkiego co żydowskie, trwa u nas zresztą jakieś dziwne współzawodnictwo między panem premierem i panem prezydentem. W grudniu pan prezydent ostentacyjnie wprowadził w Polsce świętowanie żydowskiego święta Chanuki. Palił świeczki w oknach swego pałacu, chodził w jarmułce, bawił się z rabinem w jakieś gry chanukowe. Ja nie mam nic przeciwko żydowskiemu świętu Chanuka, niech je sobie obchodzą. Ale pytam: co nas, Polaków, obchodzi chanuka?" - pytał Wolniewicz.