Przyczyną pożaru był prawdopodobnie uszkodzony grzejnik elektryczny. Rzecznik straży pożarnej z West Midlands powiedział dziennikarzom, że w mieszkaniu Polaków nie było czujników dymu, a z prowadzonego śledztwa wynika, że zdarzenie było nieszczęśliwym wypadkiem. Ofiarą pożaru padła 7-letnia dziewczynka, której ciało zostało poparzone w 85 proc. Dziecko jest w stanie krytycznym - przebywa w Birmingham Children's Hospital. Z płonącego mieszkania 7-latkę wyniosła 47-letnia ciocia, która również odniosła poważne obrażenia. W chwili obecnej przebywa w szpitalu Selly Oak w Birmingham. Kobiecie udało się uratować jeszcze jedno dziecko - czteroletniego chłopca. Matka dziewczynki najprawdopodobniej była wtedy w pracy. Według strażaków, przez barierę językową, bardzo ciężko dotrzeć z apelem do obcokrajowców, o zapewnienie właściwej ochrony przeciwpożarowej - podaje BBC News.