Teraz popularny polski pisarz świętuje jednak ogromny sukces. Za sprawą serialu Netflix jego dzieła wyprzedają się na pniu. Popyt jest tak duży, że w księgarniach zabrakło książek. Wydawnictwo Orbit - odpowiedzialne za przygody wiedźmina za oceanem - szykuje dodruk pół miliona książek. Aktualnie na okładkach są symbole z serialu platformy Netflix, ale polski autor już jakoś nagle nie ma nic przeciwko temu. Czy także jego podejście do gier uległo zmianie? Wszystko wskazuje na to, że tak nie jest, choć jego stanowisko uległo chyba nieznacznemu złagodzeniu w porównaniu z przeszłością. Autor wyjaśnił w rozmowie z serwisem io9, że nadal nie jest zainteresowany grami wideo. Przyznał także dość przytomnie, że gier i serialu telewizyjnego nie da się porównać. "Nie mogę porównać niczego do gier wideo, ponieważ nigdy w żadną grę nie grałem" - dodał Andrzej Sapkowski. "Od dziecka nie grałem w żadną grę, może poza brydżem i pokerem. Gry wideo po prostu nie są dla mnie, wolą rozrywkę przy książkach. W mojej ocenie serialu i gier nie da się porównać. Podejście jest po prostu inne, czy to podczas tworzenia, czy też jeśli mowa o ostatecznym celu" - tłumaczył. "Nie da się porównań dania z makaronu do roweru, nawet jeśli obie te rzeczy mają swoje wady i zalety" - opisywał obrazowo Sapkowski w rozmowie z serwisem io9. Autor nie chciał zbytnio chwalić nawet serialu, tłumacząc się faktem, że jego nazwisko pojawia się w napisach końcowych. Jak zwykle, pisarz najwidoczniej nadal nie potrafi pogodzić się z faktem, że tylko i wyłącznie adaptacje - gry, serial - zwiększają zainteresowanie jego książkami w USA. "Kusi mnie, żeby powiedzieć, że dzieje się tak ze względu na wspaniały talent autora. Ale jestem zbyt skromny" - żartował autor.