W Bagdadzie w jednej z rezydencji w centrum miasta amerykańscy żołnierze znaleźli skład tysięcy sztuk lekkiej broni. Wiele strzelb miało złote tabliczki z napisami: "Podarunek od Saddama Husajna". Amerykańskie wojska otwarły dla ludności dwa strategiczne mosty w centrum Bagdadu. Doprowadziło to jednak do kolejnej fali rabunków - tłum zaczął plądrować te części miasta, do których dotychczas nie miał dostępu. Wyraźnie sfrustrowany obrazami z plądrowanych irackich miast był amerykański sekretarz obrony Donald Rumsfeld, zarzucając mediom, że skupiają się wyłącznie na tych aspektach. Rumsfeld podkreślał, że to "normalna faza przejściowa" między wojną a pokojem. - Wolność nie jest sterylna. Wolni ludzie mają prawo do popełniania błędów, wolni ludzie mogą popełniać przestępstwa i robić złe rzeczy. Mają prawo by żyć własnym życiem i mogą robić także robić wspaniałe rzeczy. I tak stanie się w Iraku - zapewniał sekretarz obrony USA. Z doniesień z Bagdadu wynika, że złodzieje splądrowali nawet muzeum archeologiczne w Bagdadzie, w którym znajdowały się eksponaty sprzed wielu tysięcy lat. Pracownicy muzeum zarzucili amerykańskim żołnierzom, że ci nie zrobili nic, by chronić unikatowe zabytki, warte obecnie miliardy dolarów.