Kościół pod wezwaniem św. Róży z Limy otoczyła policja. Na miejscu są też karetki pogotowia - mówią świadkowie. Fotograf Associated Press widział policjantów wynoszących coś z kościoła w czerwonej plandece. Spory tłum wiernych zebrał się na zewnątrz. Miasto pogrążone w żalu Amerykanie z okolicznych stanów przyjeżdżają dla Sandy Hook oddać hołd zamordowanym w masakrze w szkole podstawowej. - To straszliwa tragedia, trudno uwierzyć, że coś takiego jest w ogóle możliwe. Przyjechaliśmy tutaj z Nowego Jorku i czujemy to tak samo jak reszta tej społeczności - mówią. Na wielu skrzyżowaniach leżą kwiaty i płoną znicze. Ludzie często zostawiają także maskotki i kartki ze słowami współczucia. Czytając je naprawdę trudno powstrzymać łzy - donosi nasz korespondent Paweł Żuchowski. To była najbardziej przerażająca rzecz jaką kiedykolwiek słyszałam. Ta świadomość, że moje dziecko mogło znaleźć się w takiej sytuacji - mówi naszemu korespondentowi kobieta mieszkająca naprzeciwko szkoły, w której doszło do tragedii. Jak tłumaczy, jej syn był w sali, do której napastnik nie wszedł. Jestem dziś taka wdzięczna, wdzięczna, że mojego dziecka tam nie było, podczas gdy tak wiele innych zginęło - dodaje. Prawdziwy dramat przeżywają jednak najbliżsi ofiar. Jej miłość i siła, którą nam dawała, była niesamowita - mówił Robbie Parker, ojciec sześcioletniej Emilie, która zginęła w strzelaninie. Trafiła prosto do nieba. Nie mam co do tego wątpliwości - mówi z kolei Sarah Carozza o swojej przyjaciółce - nauczycielce, która własnym ciałem zasłoniła uczniów przed kulami napastnika i sama zginęła.