Trzy osoby zginęły, a 31 innych zostało dzisiaj rannych, gdy niezidentyfikowany Palestyńczyk otworzył ogień z karabinu M-16 do gości restauracji "Seafood Market" w centrum Tel-Awiwu. Stan czterech rannych lekarze oceniają jako poważny. Zamachowiec został zastrzelony przez izraelskiego policjanta. Komendant policji w Tel-Awiwie Jossi Sedbon powiedział Radiu Izrael, że terrorysta wrzucił też do lokalu granat, który jednak nie eksplodował. Z kolei stacja telewizyjna CNN podała, że zamachowiec miał na sobie pas, wypełniony materiałem wybuchowym. Do zamachu przyznały się Brygady Męczenników Al-Aksy, formacja ściśle związana z al-Fatah, organizacją kierowaną przez przywódcę Palestyńczyków Jasera Arafata. Zamach nastąpił wkrótce po tym, jak izraelskie helikoptery i myśliwce zaatakowały palestyńskie cele w Strefie Gazy i na Zachodnim Brzegu Jordanu. Rzecznik izraelskiego rządu, Raanan Gissin zapowiedział, że ataki będą kontynuowane. Oto relacja, jaką nadesłał z Tel Awiwu korespondent RMF FM, Eli Barbur: Do ataku na restaurację w Tel Awiwie doszło kwadrans po północy. Restauracja znajduje się na jednej z głównych ulic Tel-Awiwu. - Tańczyliśmy, gdy nagle rozległy się strzały. Ukryliśmy się pod stołami - powiedział Radiu Izrael jeden z gości restauracji. Inny świadek ocenił, że atak trwał około pięciu minut. Strefa Gazy: W eksplozji zostało rannych 15 Palestyńczyków W eksplozji, jaka dzisiaj rano wstrząsnęła przedmieściem Gazy, rannych zostało co najmniej piętnastu Palestyńczyków. Stan dwu z nich jest poważny. Eksplozja - jak wynika z pierwszych doniesień agencyjnych - najwyraźniej jednak nie mają bezpośredniego związku z izraelsko-palestyńską falą przemocy. Wybuch nastąpił w znajdującym się w trakcie budowy domu na terenie obozu uchodźców Szatti pod Gazą. Eksplozja spowodowała panikę wśród mieszkańców, uciekających przed wyrzuconym przez wybuch w powietrze gruzem. Policja palestyńska została zmuszona do oddania strzałów w powietrze, by uspokoić wzburzony tłum. Palestyńscy świadkowie wydarzenia wyrazili sugestię, że wybuch został spowodowany przez Palestyńczyków, produkujących na miejscu bomby. Bezpośrednio przed eksplozją nie widziano w tym rejonie żadnego izraelskiego śmigłowca czy samolotu i nie odnotowano żadnego ataku z ziemi. Eksplozja przed szkołą arabską w Jerozolimie Wschodniej W eksplozji, jaka miała miejsce dzisiaj rano przed szkołą arabską we wschodniej części Jerozolimy, ranny został Palestyńczyk. W pobliżu budynku, położonego w arabskiej dzielnicy Tzur Baher, znaleziono dwie inne bomby, które jednak nie zdążyły eksplodować - podała wojskowa izraelska rozgłośnia radiowa. Radio jerozolimskie podało też, że anonimowy rozmówca, jaki zatelefonował do rozgłośni, poinformował, że wybuch jest dziełem podziemnej organizacji ekstremistów żydowskich. Celem operacji - powiedział rozmówca radia - była "zemsta za śmierć żydowskich dzieci, zabitych przez terrorystów palestyńskich". Izraelska policja nie skomentowała tych informacji. Zamach w Afuli dziełem palestyńskiego samobójcy Zamach bombowy w północnoizraelskiej miejscowości Afula był dziełem Palestyńczyka-samobójcy - podało izraelskie radio publiczne. W ataku rannych zostało pięć osób - na miejscu zginął zamachowiec. Reuters pisze także o śmierci jednego Izraelczyka. Jak wynika z informacji agencji France Presse, Palestyńczyk zdetonował schowany pod ubraniem ładunek wybuchowy po wejściu do pełnego pasażerów autobusu, mającego odjechać z dworca w Afuli. Afula leży w północnym Izraelu, w pobliżu granicy z Zachodnim Brzegiem Jordanu. Saddam Husajn cieszy się z palestyńskich zamachów Prezydent Iraku Saddam Husajn oświadczył wczoraj wieczorem, że jest "szczęśliwy" z powodu samobójczych zamachów palestyńskich, które znacznie przekroczyły jego oczekiwania. Saddam dał wyraz swej radości, podejmując w Bagdadzie palestyńskiego polityka Faruka Kaddumiego. Prezydent zaapelował przy okazji do Palestyńczyków o kontynuowanie trwającej już 18. miesiąc intifady, która pochłonęła już ponad 1200 ofiar. Iracki przywódca odrzucił bliskowschodni plan pokojowy, przedstawiony przez saudyjskiego następcę tronu Abdullaha. Plan ten przewiduje normalizację stosunków politycznych i gospodarczych między wszystkimi krajami arabskimi a Izraelem w zamian za powrót Izraela do granic z 1967 roku, sprzed wybuchu wojny sześciodniowej. Plan Abdullaha ma być tematem dyskusji podczas szczytu Ligi Arabskiej w Bejrucie pod koniec marca. Zdaniem Saddama, Palestyńczycy potrzebują nie planów politycznych, lecz wsparcia w walce zbrojnej. Liczba śmiertelnych ofiar stać izraelsko-palestyńskich w czasie ostatnich 17 miesięcy wzrosła - według bilansu agencji France Presse - do co najmniej 1364 osób. Eksperci od spraw międzynarodowych oceniają, że na razie trudno przewidzieć, kiedy spirala przemocy w tym regionie może zostać przerwana.