Rywin twierdzi, że to prezes Agory Wanda Rapaczyńska chciała za jego pośrednictwem doprowadzić do korzystnych dla spółki zmian w ustawie o rtv lub nawet do uniemożliwienia jej uchwalenia. Według Rywina, Agora chciała też kupić telewizję Polsat i uniemożliwić wydawnictwu Muza SA zakup Wydawnictw Szkolnych i Pedagogicznych, a gdy jej się to nie udało, opublikowano tekst, dzięki któremu Agora osiągnęła swój cel. Rywin powiedział, że Rapaczyńska nalegała na to, by spotkał się z Adamem Michnikiem, któremu miał wyjaśnić szczegóły transakcji z Polsatem. Ta zaś - jak Rapaczyńska miała powiedzieć Rywinowi - pociąga dodatkowe koszty. Tak Rywin odniósł się do pojawienia się w całej sprawie kwoty 17,5 mln dolarów. Rywin oświadczył, że został zaangażowany przez Rapaczyńską w sprawę ustawy nieprzypadkowo na początku lipca 2002 r. Wtedy bowiem zmienił się minister kultury: Andrzeja Celińskiego zastąpił Waldemar Dąbrowski, z którym Rywin był w bardzo dobrych stosunkach, z uwagi na wcześniejszą ich współpracę w produkcjach filmowych. Swoją rozmowę z redaktorem naczelnym "GW" Rywin skwitował słowami: "mówiłem bzdury", by wywiązać się z obietnicy złożonej Rapaczyńskiej. Ponadto - jak zaznaczył - tego dnia źle się czuł, bo rano pił alkohol. Według niego, także Michnik był "pod dobrym humorem". Jednak gdy obaj weszli do gabinetu Michnika rozmowa zmieniła charakter, naczelny "GW" zadawał konkretne pytania, zaś Rywin - jak twierdził, by uwiarygodnić się przed Rapaczyńską - opowiadał farmazony o grupie trzymającej władzę. W czasie konfrontacji u premiera, która odbyła się tego samego dnia, Rywin - jak sam oświadczył - usiłował wytłumaczyć Michnikowi i Leszkowi Millerowi, że to Rapaczyńska wysłała go do Michnika, jednak ten ostatni "wpadł z furię i obrzucił go obelgami". To Adam Michnik jest faktycznym liderem rządzącym tą spółką - stwierdził Rywin. Jego zdaniem, Michnik ma takie kontakty w świecie polityki, że to on przeprowadza w spółce najważniejsze operacje i projekty, w których ważną rolę odgrywa czynnik polityczny. Stąd - według Rywina - zaangażowanie Michnika w sprawę nowelizacji ustawy o rtv, powiązanej z zakupem przez Agorę Polsatu. Rywin zarzucił Rapaczyńskiej, Michnikowi oraz innym świadkom z Agory, że kłamali przed sejmową komisją śledczą i prokuratorem, nieprawdziwie przedstawiając przebieg zdarzeń z 2002 r. - Wysoki sądzie, im naprawdę nie jest wszystko jedno - zakończył swoje oświadczenie Rywin. Rapaczyńska: to opary absurdu Oświadczenie Rywina Rapaczyńska nazwała "stekiem bzdur" i "oparami absurdu". W przerwie dzisiejszej rozprawy Rapaczyńska zauważyła w rozmowie z dziennikarzami, że oskarżony ma prawo bronić się tak, jak uważa, oraz, zgodnie z prawem, może kłamać. - W przeciwieństwie do świadków, którzy muszą mówić prawdę pod groźbą kary więzienia - zaznaczyła Rapaczyńska. Prezes Agory nie wykluczyła, że spółka wyda komunikat w sprawie tego, co powiedział Rywin. Skonfrontują Rapaczyńską z Jakubowską Rapaczyńska zeznała dziś przed sądem, że kontaktowała się z prezydenckim ministrem Dariuszem Szymczychą w sprawie ustawy o radiofonii i telewizji. Wyjaśniła, że Szymczycha interesował się ustawą, ponieważ prezydent zapowiedział jej zawetowanie, jeśli nie będzie ona zgodna ze stanowiskiem nadawców. Po tym oświadczeniu prezydenta Szymczycha prosił Rapaczyńską, by informowała go o sprawie. Rapaczyńska oświadczyła, że zwróciła się do niego z takimi informacjami po spotkaniu z nowym ministrem kultury, Waldemarem Dąbrowskim. Spotkała się z Szymczychą 12 lipca 2002 r. Sądowi nie udało się zlikwidować rozbieżności między słowami Wandy Rapaczyńskiej i Aleksandry Jakubowskiej na temat okoliczności zdjęcia z porządku obrad rządu 16 lipca 2002 r. projektu autopoprawki do ustawy o rtv. Obie panie pozostały przy swoich zdaniach. Według Rapaczyńskiej, Jakubowska dzwoniła do niej 15 lipca 2002 r. z informacją, że autopoprawka będzie rozpatrywana następnego dnia przez rząd. Agora, która zabiegała o korzystniejsze zapisy, starała się zyskać jeszcze trochę czasu. Dlatego - jak mówiła Rapaczyńska - Jakubowska poradziła jej, by Adam Michnik zadzwonił do premiera i spowodował "zdjęcie" tego punktu obrad. Tak też się stało. Prezes Agory miała odnieść wrażenie, że Jakubowska była zainteresowana tym, by autopoprawka nie była rozpatrywana 16 lipca. Jakubowska powiedziała natomiast, że chciała rozpatrzenia autopoprawki 16 lipca. Dlatego też - według niej - nie mogła radzić Rapaczyńskiej, żeby Michnik dzwonił do premiera. Dodała, że w ogóle nie przypomina sobie rozmów z Rapaczyńską 15 lipca wieczorem, a - zgodnie z bilingami - ostatnie połączenie z nią odbyło się ok. godz. 15. Sąd ogłosił, że dojdzie do konfrontacji pomiędzy Aleksandrą Jakubowską a Rapaczyńską. Nie wiadomo jednak jeszcze, kiedy taka rozprawa miałaby mieć miejsce. Być może, stanie się to jeszcze dziś. Przeczytaj też: Michnik: To bzdury i kłamstwa