Nowy metropolita krakowski przyjechał do Polski samochodem, bo ten powrót do kraju traktował - jak sam powiedział - jako pielgrzymkę. Chciał "wejść do owczarni przez drzwi", a tymi drzwiami dla niego była Raba Wyżna, miejsce, gdzie przyszedł na świat. Potem pojechał jeszcze do Kalwarii Zebrzydowskiej, by w końcu dotrzeć do Krakowa, gdzie najpierw odwiedził Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach. Tuż przed południem pielgrzym przyjechał do siedziby biskupów, gdzie przyjęto go owacjami. Brawa rozległy się w chwili, gdy przekroczył bramę na ulicy Franciszkańskiej 3. Niezwykłe było też spotkanie nowego i ustępującego metropolity. Najpierw przed kardynałem Franciszkiem Macharskim uklęknął Dziwisz, potem było odwrotnie. - Chciałbym służyć całemu społeczeństwu, a specjalnie całej diecezji, którą mi powierzył Ojciec Święty Benedykt XVI - podkreślił abp Dziwisz, który jeszcze przez kilka dni będzie w Krakowie, a potem wraca do Rzymu, by uporządkować wszystkie pamiątki po Janie Pawle II. Pod koniec sierpnia znów pojawi się pod Wawelem, by oficjalnie objąć funkcję metropolity krakowskiego. Powołanie właśnie abp. Dziwisza na metropolitę krakowskiego zapewnia swoistą kontynuację na tym stanowisku - zarówno Macharski, jak i Dziwisz to przyjaciele i protegowani swojego wielkiego poprzednika w archidiecezji krakowskiej, Karola Wojtyły. Ulubieniec krakowian Jan Paweł II powołał księdza Franciszka Macharskiego na swojego następcę kilka tygodni po swoim wyborze na papieża, 30 grudnia 1978 roku. Kilka dni później ksiądz Macharski otrzymał sakrę biskupią, a 30 czerwca 1979 roku - godność kardynalską. Przez lata posługi w Krakowie kardynał zyskał sobie szacunek wiernych i sympatię krakowian. Wyrazem tego jest ostatnia inicjatywa władz miasta, które chcą odchodzącemu metropolicie przyznać tytuł honorowego obywatela miasta. W Krakowie pamięta się jak w czasie stanu wojennego kardynał walczył o prawa internowanych i ich rodzin czy jak w 1981 roku po zamachu na Jana Pawła II poparł organizatorów Białego Marszu, jaki na znak solidarności z walczącym o życie papieżem przeszedł ulicami Krakowa. W kontaktach z wiernymi kardynał jest bardzo bezpośredni i ciepły. Tego ciepła wierni mogli doświadczyć, gdy w nocy po śmierci Jana Pawła II razem z nimi czuwał niemal do rana w modlitwie pod papieskim oknem. Do uczestników mszy dziękczynnej za pontyfikat Jana Pawła II na krakowskich Błoniach przysłał z Rzymu SMS-a: "Jestem z Wami przy Świętym Piotrze. Tu i tam wasz". Franciszek Macharski ma dziś 78 lat. Zgodnie z prawem kościelnym, rezygnację ze stanowiska metropolity krakowskiego złożył już trzy lata temu, po ukończeniu 75. roku życia. Swoją funkcję pełnił jednak dalej na wyraźną prośbę Jana Pawła II, który - jak się dziś przypuszcza - miał życzenie, aby po jego śmierci kardynała Macharskiego zastąpił właśnie Stanisław Dziwisz. Powiernik papieża Powołując w miniony piątek abp. Dziwisza na stanowisko metropolity krakowskiego, papież Benedykt XVI wypełnił więc wolę swojego wielkiego poprzednika. Tym samym biskupem krakowskim został człowiek, który był przez lata bliskim współpracownikiem Karola Wojtyły, a jako sekretarz osobisty papieża stał się jego powiernikiem, doradcą, przyjacielem, a w latach ciężkiej choroby - również opiekunem. 66-letni dziś Dziwisz święcenia kapłańskie otrzymał w 1963 roku właśnie z rąk bp. Wojtyły. Od 1966 roku był jego kapelanem. Po wyborze na Stolicę Piotrową, Jan Paweł II powołał go na swego osobistego sekretarza i na tym stanowisku Stanisław Dziwisz pozostał przez ponad 26 lat pontyfikatu, aż do śmierci papieża. W 1996 roku Jan Paweł II mianował swego sekretarza tzw. infułatem numerowanym, jednym z siedmiu uprawnionych do stwierdzania autentyczności podpisu papieża. Wkrótce Stanisław Dziwisz został kanonikiem generalnym Kapituły Metropolitalnej w Krakowie, a dwa lata później otrzymał z rąk papieża sakrę biskupią. Został biskupem tytularnym San Leone we włoskiej Kalabrii (bez przydziału konkretnej diecezji). Natomiast w 2003 roku papież mianował go arcybiskupem. Pozostając u boku Jana Pawła II przez ponad 26 lat pontyfikatu, abp Dziwisz stał się też jego "aniołem stróżem". "Góral obdarzony zdrowym rozsądkiem i rzadkimi umiejętnościami" - jak mówili o nim przyjaciele z Domu Papieskiego - zareagował jak zawodowy ratownik, gdy papież został ciężko ranny 13 maja 1981 roku w zamachu na Placu Św. Piotra. Lekarze w słynnej klinice Gemelli, dokąd ks. Dziwisz przytomnie kazał zawieźć ciężko rannego papieża, zgodnie stwierdzili, że Ojca Świętego uratowała zimna krew i umiejętności jego sekretarza. Jako sekretarz papieża, wiedział wszystko, ale zachowywał milczenie. Życzliwy dla ludzi, nigdy nie zabiegał o popularność i władzę dla siebie. Kiedy papieżowi coś zagrażało, ks. Stanisław pierwszy to dostrzegał - podkreślają włoscy biografowie Jana Pawła II, pisząc z uznaniem i wielką sympatią o roli abp. Stanisława Dziwisza u boku papieża. Zobacz galerię zdjęć "Abp Dziwisz - zawsze przy papieżu"