Przygotowany na najgorsze prowadzę Wojtka i przekonuję go: słuchaj, tam będzie mnóstwo ciekawych zabawek, nowi koledzy ... koleżanki. Dał się przekonać. Na trzy dni. Trzeciego dnia Patryk go popchnął. Ryk, tragedia i kategoryczna rezygnacja z przedszkola. Syn miał wtedy pięć lat - był jedenaście razy młodszy od marszałka. I tyle o tym. Przeczytałem, że w internecie ogłaszają się ludzie, którzy chcą za pieniądze oddać swój głos. Zapłacisz mi, a zagłosuję na kogo chcesz. Niektórzy są większymi patriotami i głosują ze wskazaniem "tylko nie Samoobrona i postkomuniści" ,"tylko nie skrajna prawica", itp. Można sobie wyobrazić też, że ktoś napisze "zagłosuję na PSL. Oczekuję propozycji". I zgłosi się PSL z pieniędzmi, ale zaraz potem zgłosi się Samoobrona i przebije PSL o stówę, a potem następna partia. Jakie to proste! Po co te reklamy, te billboardy? Przecież to kosztuje majątek. Należy tylko dać ogłoszenie w internecie: "Wezmę udział w wyborach - oczekuję propozycji" i podpis: Społeczeństwo. A oni - to znaczy te partie - zaczną nam przelewać na konta pieniądze. I organizowanie wyborów też nie będzie potrzebne. Ta partia , która przeleje najwięcej, wygrywa. Więc pieniądze wydawane na wybory też będzie można nam przelać. A jaka będzie frekwencja! Tak jak w Sejmie są zawodowi posłowie, tak my będziemy zawodowym elektoratem. I wtedy, jeśli nawet jakaś partia się wycofa, pieniądze są na naszym koncie. I żadnych lewych pieniędzy! Każda partia dokładnie będzie mogła wykazać, ile nam przelała. Ktoś może spytać, skąd partie będą miały te pieniądze. Jak to skąd? Z budżetu. A skąd w budżecie? Jak to skąd? Z podatków. A skąd podatki? Jak to skąd? Od nas. W ten sposób z powodu wyborów nasze pieniądze wrócą do nas. Przynajmniej raz na cztery lata. To po co płacić podatki, by potem te pieniądze odzyskiwać? O to trzeba by zapytać pana Janusza Korwina - Mikkego. Ale to już zupełnie inna historia. Krzysztof Piasecki