640 000 polskich żołnierzy zginęło w walce, 3 400 000 polskich Żydów zginęło w komorach gazowych, 2 500 000 obywateli polskich zostało niemieckimi niewolnikami, 860 000 Polaków było więźniami niemieckich katowni i obozów koncentracyjnych. To statystyka. Spróbujmy na to popatrzeć inaczej, mniej abstrakcyjnie: co znaczyłaby dzisiaj dla nas, współczesnych Polaków śmierć 6 mln obywateli w ciągu 6 lat. Wyobraźmy sobie dzisiejszą Polskę z całkowicie wyludnionymi dziesięcioma miastami wojewódzkimi... Zamordowana i zrujnowana Warszawa, wybita do nogi ludność Łodzi, pustynia Krakowa bez jednego człowieka, martwy Wrocław, Poznań bez żywej duszy, w Gdańsku też nie ma nikogo, podobnie w Szczecinie, w Bydgoszczy i w Lublinie. Dla lepszego obrazu dodajmy jeszcze zgładzoną całą ludność Katowic. Taki jest obraz polskich ofiar po II wojnie światowej. Gdyby Hitler narodził się ponownie i napadł na dzisiejszą Polskę, w wyniku tej agresji zginęłoby co najmniej tylu Polaków, ilu mieszka w 10 miastach wojewódzkich. Dzisiaj ciężko sobie to wyobrazić. Jesteśmy przedstawicielami szczęśliwego pokolenia, które zna wojnę głównie z komiksów i przygodowych filmów.